Episode Transcript
Available transcripts are automatically generated. Complete accuracy is not guaranteed.
(00:00):
Dzisiaj prawie nikt o nim nie pamięta, ale ponad 60 lat temu w
Krakowie wszyscy mówili tylko o tym.
Do miasta przyjechał najgorszy zbrodniarz od czasów
legendarnego pięknego włazia mazurkiewicza, ale w
przeciwieństwie do niego nie byłtak szarmancki ani sprytny.
Był prostacki, agresywny i wulgarny swoich kumpli szukał w
(00:22):
kryminalnym środowisku, a tam czuł się jak ryba w wodzie.
Kierował się dzikim instynktem, najpierw robił, a potem myślał,
a że nie był specjalnie bystry, jego los był przesądzony od
samego początku. Kiedy w końcu wraz ze swoim
wspólnikiem zasiadł na ławie oskarżonych, krakowscy
dziennikarze nazwali to jednym znajgłośniejszych procesów
(00:43):
poszlakowych w powojennym Krakowie.
I nawet gdy groziła mu ta najwyższa kara, czyli kara
śmierci nie przestał być dziką bestią, która budziła strach u
wszystkich, którzy na niego patrzyli.
Witam was bardzo serdecznie. To chyba jeden z najważniejszych
odcinków na tym kanale w podcaście po pierwsze to
jubileusz odcinek numer 400. Po drugie to pierwszy materiał,
(01:08):
który nagrywam prosto z mojego nowego studia.
Jak widzicie, zmieniła się lekkoscenografia.
Co prawda nie jest w pełni jeszcze urządzone.
Gotowe. Na razie mam jedną ścianę, tą,
którą widzicie za moimi plecami,ale to już wystarczy, aby
rozpocząć nagrywanie. Słuchajcie, budowa i
przygotowanie tej miejscówki zajęło mi niech pomyślę.
(01:29):
Od kwietnia 7 miesięcy, teraz przez kilka najbliższych
tygodni, a właściwie miesięcy planuję przetestować trochę nowy
format wideo, więc podczas odsłuchu będziecie mogli
zobaczyć także zdjęcia i materiały związane ze sprawą.
No i w międzyczasie również mojągadającą głowę.
Po trzecie mam jeszcze jedną niespodziankę, chyba nawet
(01:51):
największą to z kolei projekt, nad którym pracowałem 2 lata,
ale o tym opowiem później najpierw kulisy sprawy sprawy,
które jest dowodem, że nieustępliwość śledczych.
Potrafi zdziałać cuda i oczywiście na jubileusz nie
mogło być inaczej. Zbrodnia z czasów PRL także
oficjalnie zaczynamy odcinek numer 400 i przenosimy się do
(02:16):
Krakowa. Krymina tori, um, otwieramy akta
tajemnic? W pobliżu Wawelu na placu na
groblach 20, na parterze kamienicy pod dwójką mieści się
dziś siedziba małopolskiego centrum edukacji florystycznej,
ale w pięćdziesiątym ósmym roku mieszkała tutaj rodzina prohalów
(02:40):
Bronisława zajmowała się domem Józef z synem wiesławem już
dorosłym pracowali razem w krakowskim MPO, czyli miejskim
przedsiębiorstwie oczyszczania. Niemal każdego dnia przynosi jej
z pracy znalezione przez nich w śmietnikach szklane butelki po
najróżniejszych napojach. Trafiały one w ręce pani domu
(03:03):
czterdziestoczteroletnia Bronisława.
Najpierw starannie je myła, a następnie sprzedawała w punkcie
skupu butelek. Zarobione w ten sposób pieniądze
sumiennie odkładała. Miała ku temu dobry powód.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia.
Wiadomo na święta każdy grosz się przyda.
Do tego jej syn miał się ożenić zaraz po nowym roku.
(03:26):
Dlatego już od jakiegoś czasu większość zarobionych w ten
sposób pieniędzy pro halowa, lokowała w drogich zegarkach.
Dziś powiedzielibyśmy, że to inwestycja miała też trochę
gotówki schowanej w kredensie w kuchni.
Bruhalowie byli dość otwarci i specjalnie nie ukrywali przed
znajomymi, że na ślub syna uzbierali już całkiem niezłą
(03:47):
sumkę i że już nie mogą się doczekać, kiedy wreszcie
przekażą mu na ten nową drogę życia wszystkie swoje
oszczędności. Nie wiedziałem ile dokładnie
forsy trzymali tam u siebie pochowane.
Ale byłem pewny jednego, mieli jej więcej niż ja mogłem zarobić
(04:10):
w mojej marnej robocie w kilka miesięcy.
Od jakiegoś czasu sami wszystkimgadali, że planują urządzić
swojemu syna kowi huczne wesel licho.
A takie przecież w Krakowie sporo kosztuje, my taka mamona
bardziej by się przydała, bo byłem wtedy w mocno suszącej, że
(04:34):
tak powiem potrzebie alkoholu przecież darmo nie rozdawali na
ulicy. W mroźne wtorkowe popołudnie 9
grudnia 58 roku stare i młody prochal wrócili z pracy jak
zwykle, tuż po piętnastej. To, że zastali drzwi zamknięte
na klucz, ich nie zdziwiło. Bronisława, kiedy była sama w
(04:57):
domu, zawsze się zamykała od środka, tak dla bezpieczeństwa,
ale to, że pomimo długiego i coraz głośniejszego płukania nie
otworzyła, no to było już dziwne.
Syn od razu pomyślał, że nawet gdyby matka spała, to dacie
walenie do drzwi, które niosło się po całej kamienicy.
Na pewno by ją obudziło na klatkę przechodzili już sąsiedzi
(05:18):
ze swoich mieszkań, ale pro halowej wciąż nie było, a
kobieta zawsze o tej porze czekała na męża i syna z ciepłym
obiadem. Józef był przekonany, że musiała
być w środku, tylko Dlaczego nieotwierała, może za słabła z
przemęczenia z jakiejś choroby? Pełen obaw Józef wyszedł przed
(05:39):
budynek, żeby zastukać w okno. Wtedy zauważył, że było ono
lekko uchylone, nie chcąc czekaćani chwili dłużej.
Postanowił wejść przez nie do mieszkania i gdy tylko się tam
znalazł, wydał przeraźliwy krzyk.
(06:00):
Na podłodze zobaczył swoją żonę,leżała bez ruchu z głową
zanurzoną w drewnianej misie, a konkretnie w takim szafliku, w
którym Bronisława zwykle myła butelki.
Woda w naczyniu była czerwona. Stary prochal dopadł do niej i
na kolanach, uparcie próbował jąocucić, jakby w ogóle nie chciał
zaakceptować, że został wdowcem.Dopiero po kilku minutach zdał
(06:24):
sobie sprawę, że jego żona nie żyje.
Natychmiast wezwano milicję razem z milicyjnym radiowozem
przyjechała karetka pogotowia. Lekarz oficjalnie stwierdził
zgon czterdziestoczterolatki ciało od razu zabrano do
krakowskiego zakładu medycyny sądowej.
Na sekcję zwłok. Autopsja wykazała, że kobieta
(06:45):
została trzykrotnie uderzona w głowę twardym i tempo
krawędzistym przedmiotem. Była to najprawdopodobniej
szklana butelka, o czym świadczyły odpryski szkła
znalezione we włosach denatki. Na głowie ofiary powstały w ten
sposób 3 rany tłuczone, miękkichpowłok czaszki w okolicy
potylicznej, połączone ze złamaniem kości pokrywy i
(07:08):
podstawy czaszki. Te ciosy, choć zadane z ogromną
siłą nie były śmiertelne. Gdy ofiara straciła przytomność,
zabójca zacisnął na jej szyj ręcznik.
Dopiero wtedy kobieta umarła przez uduszenie.
Lekarz przeprowadzający sekcję oszacował, że do śmierci
bronisławy doszło między jedenastą a trzynastą, czyli nie
(07:30):
później niż 2 godziny przed powrotem męża i syna z pracy.
Nieco dokładniejszy czas podała jedna z sąsiadek, bo około
południa słyszała kilka stłumionych 105.
Była przekonana, że gospodyni ubijała wtedy tłuczniem mięso na
obiad. Po chwili nastała Cisza, a kilka
minut później głośne trzaśnięciedrzwi.
(07:53):
Najpierw drzwi mieszkania, a potem kamienicy bardzo szybko.
Na miejsce zbrodni przybyli śledczy z Komendy miejskiej mo w
Krakowie. Swoje śledztwo zaczęli od
dokładnego przepytania zrozpaczonych domowników.
Wtedy okazało się, że zmieszkanie prochalu w czegoś
brakowało. Po tym jak już ją stuknąłem?
(08:18):
Zabrałem stamtąd 2 zegarki męskie jeden Marki doksa, drugi
del bana drogie, a więc chodliwewiedziałem, że bez problemów
szybko znajdę na nie kupca. Wziąłem też trochę forsy.
Było tego ponad 3000, czyli więcej niż moje 3 wypłaty.
(08:42):
Niezły. To był łup.
Na pewno znalazłbym więcej. Ale nie miałem już czasu szukać.
Musiałem wiać. Śledczy nie mieli wątpliwości,
że to był zwykły rabunek, a skradzione przedmioty były
naprawdę dobrze ukryte. Zegarki schowane w wacie, która
(09:04):
była włożona do kufla do piwa w szafce kredensu, w tym samym
kredensie, ale pod wysoką stertątalerzy leżały pieniądze w
mieszkaniu prohalu. Funkcjonariusze nie znaleźli
żadnych śladów przeszukania, żadnych porzuconych rzeczy po
otwieranych szuflad. Przewróconych mebli nic śledczy
doszli do wniosku, że sprawca doskonale wiedział, po co
(09:27):
przyszedł. A co najważniejsze, dokładnie
też wiedział, gdzie ma tego szukać.
Zarówno bliscy ofiary, jak i sąsiedzi byli zgodni w jednym
pro halowa nigdy nie wpuszczała do mieszkania osób, których
dobrze nie znała. Co więcej, to płukanie butelek
znalezionych na śmietniku było jej pilnie strzeżoną tajemnicą.
(09:48):
Wiedziały o tym tylko osoby, którym bezgranicznie ufała, więc
skoro otworzyła swojemu oprawcy drzwi akurat w trakcie tego
zajęcia. Musiał to być ktoś bardzo
bliski. Śledczych dręczyła jeszcze jedna
zagadka, sąsiadka słyszała trzaśnięcie drzwiami niedługo po
zbrodni. To musiał być zabójca, który
(10:09):
wychodził, ale kiedy ojciec z synem wrócili z pracy, drzwi
były zamknięte na klucz. Jak to możliwe?
Odpowiedzi udzielił kuchenny kredens, a właściwie to, czego w
nim brakowało. Zapasowego kompletu kluczy do
mieszkania. Wszystko stało się jasne.
Zabójca najpierw wszedł do środka, pewnie dobrowolnie
(10:31):
wpuszczony, potem zrobił, co miał zrobić, zabrał klucze i
użył ich, żeby zamknąć za sobą drzwi.
Widzicie, jak ważna jest ta drobiazgowa analiza, gdyby
śledczy to zbagatelizowali, sprawa zostałaby zakwalifikowana
jako zwykły rabunek z włamaniem.Zupełnie innym tropem.
(10:52):
Tymczasem te detale, znalezieniekluczy i pieniędzy w nietypowym
miejscu. Fakt, że kobieta wpuściła
mordercę do domu, brak jakiegokolwiek plądrowania dały
pewność, że zabójca to ktoś bliski, a to zawężało już
znacznie krąg poszukiwań. Lista podejrzanych nagle zrobiła
się o wiele krótsza. Teraz wystarczyło tylko ustalić.
(11:16):
Kto z najbliższych wiedział o pieniądzach i kluczach w
kredensie? Stary i młody prochal nawet po
głębokim namyśle nie potrafili wskazać żadnego podejrzanego.
Nikt im nigdy źle nie życzył, nikt im nie groził do domu,
zapraszali tylko zaufanych Bronisława, nie utrzymywała
(11:36):
kontaktów z osobami, których mążi syn nie znali, a obcych po
prostu nie wpuszczała nawet zarządcą kamienicy czy
inkasentem z gazowni. Rozmawiała tylko przez zamknięte
drzwi, mogli wejść do środka jedynie wtedy, gdy w domu był
mąż albo syn. Podobnego zdania byli wszyscy
sąsiedzi, ale śledczy nie odpuszczali.
(11:58):
Przesłuchiwali ich po kolei cierpliwie zadając te same
pytania, kto bywał u prochalów? Kogo widzieliście na klatce?
Kto przychodził tam najczęściej i właśnie ta monotonna, żmudna
praca w końcu przyniosła efekt. W zeznaniach świadków zaczęło
przewijać się jedno nazwisko, wciąż to samo.
(12:19):
Bogumił Olejnik był kierowcą krakowskiego przedsiębiorstwa
robót drogowych. Miał 22 lata i był dobrym kolegą
Wiesława, czyli syna ofiary. W ostatnich tygodniach gościł u
nich wyjątkowo często z pozoru miły i spokojny, zawsze dobrze
ubrany i uczesany. Jednak zdaniem sąsiadów.
(12:39):
Jakoś mu tak źle z oczu patrzyło.
Śledczy postanowili z nim porozmawiać, ale nie zastali go
w domu. Pojechali więc do jego zakładu
pracy. Sprawdzili rejestr pracowniczy.
Oficjalnie Olejnik był w pracy od siódmej do piętnastej.
Wszystko się zgadza, prawda? Ale śledczy wiedzieli, że Diabeł
(13:00):
tkwi w szczegółach. Zaczęli więc przesłuchiwać jego
współpracowników i tu pojawia się pierwsza czerwona lampka.
Koledzy zeznali, że widzieli go tylko między siódmą a dziesiątą
rano później między czternastą apiętnastą, ale moment, co z
czasem pomiędzy 4 godziny dziuryw alibi?
(13:22):
Co więcej, kiedy Olejnik opuszczał zakład pracy, był
wyraźnie ożywiony i zdenerwowany.
Czy był w zakładzie między dziesiątą a czternastą?
Tego nikt nie potwierdził. Nikt z nim wtedy nie rozmawiał i
nikt go nie widział. Śledczy zaczęli składać puzzle 4
brakujące godziny. To wystarczająco dużo czasu,
(13:43):
żeby potajemnie opuścić pracę, popełnić zbrodnie i wrócić przed
końcem zmiany. Tym bardziej, że świadkowie
widzieli olejnika jak wchodził. W swojej kamienicy na senackiej
11, a stamtąd do mieszkania pro halów niecałe 10 minut piechotą.
Wszystko zaczęło do siebie pasować.
(14:07):
Wbrew temu co myślałem, zajumanyzegarków nie udało mi się szybko
pozbyć. Dla moich kumpli były po prostu
za drogie, a nie chciałem ich upłynniać po zaniżonej cenie.
Próbowałem też opchnąć je zegarmistrzom, ale oni wszyscy
chcieli najpierw spisać moje dane z dowodu osobistego, nie
(14:30):
wierzyli mi na słowo, że to nie był gorący Towar, dlatego
musiałem szybko znaleźć kogoś, kto sprzedałby je za mnie.
Następnego dnia Olejnik został zatrzymany i przewieziony na
komisariat. Jego wersja wydarzeń twierdził,
(14:51):
że w chwili zabójstwa był w pracy dowód.
Podpis na liście obecności. A to, że nikt go przez 4 godziny
nie widział, miał gotowe wytłumaczenie.
Akurat nie miał nic do roboty, więc ukrył się na pace jednej z
ciężarówek i udział sobie drzemkę.
Jaka płaca taka praca tak to usprawiedliwiał, ale śledczy nie
(15:15):
dali się nabrać. To było zbyt wygodne.
Nikt przecież nie potwierdził, że widział go śpiącego w
ciężarówce. Zero świadków, Zero dowodów i
wtedy śledczy zaczęli grzebać głębiej, przesłuchiwali
kolejnych współpracowników olejnika pytając nie tylko o
dzień zbrodni. Ale także o dni wcześniejsze.
(15:35):
Jeden z nich coś sobie przypomniał kilka dni przed
morderstwem. Wracając z pracy Olejnik z
wierzył mu się, że przydałyby musię tak ze 3 patyki na święta.
W jego żargonie 3 patyki to oczywiście 3000 zł.
Milicjanci natychmiast to sprawdzili, ile dokładnie
zabrano z mieszkania prohalów i może was to zaskoczy, ale poza
(15:58):
zegarkami brakowało około 3000 zł.
Zbieżność raczej nie, ale to jeszcze nie czyniło go winnym,
tym bardziej, że z pomocą przyszła mu kochanka niejaka
Józefa lis oświadczyła milicjantom, że Olejnik urwał
się z pracy właśnie po to, żeby spędzić z nią kilka miłych chwil
(16:21):
i że w czasie zabójstwa był z nią w jej mieszkaniu, a mówiąc
wprost w jej łóżku. Śledczy od razu to sprawdzili,
bo taka jest procedura. Każdą informację, nawet te
najbardziej niewiarygodną trzebazweryfikować.
Nie mogą powiedzieć po prostu nie wierzę ci i zignorować
zeznania. Trzeba to sprawdzić,
(16:41):
udokumentować, przesłuchać świadka.
Sami widzicie, jaka to jest żmudna robota.
Kim była ta kobieta? Okazało się, że jej mąż siedział
w więzieniu, a ona przez cały czas zapewniała go w listach o
swojej bezgranicznej wierności. Skoro tak łatwo okłamuje męża,
no to równie dobrze może okłamywać milicjantów w sprawie
(17:03):
alibi olejnika, prawda? Ale czuli, że to za mało
intuicja to jedno, a dowody to drugie mogli nie wierzyć tej
kobiecie, mogli podejrzewać olejnika, ale bez twardych
dowodów byli bezsilni. Nie mieli nic co bezpośrednio
łączyłoby go ze zbrodnią, żadnych odcisków palców, żadnych
świadków, żadnego z ukradzionychprzedmiotów i taka jest brutalna
(17:27):
prawda o pracy śledczej. Czasami wiesz, kto jest winny,
ale Nie możesz tego udowodnić przed upływem 48 godzin musieli
zwolnić olejnika z aresztu w jego niewinność przestała
wierzyć też. Rodzina ofiary, choć sam bogumił
następnego dnia odwiedził swojego kolegę i zapewniał go,
(17:48):
że nie miał ze śmiercią jego matki nic wspólnego, a po tej
wizycie. Nieoczekiwanie w mieszkaniu pro
halów odnalazł się ten zaginionykomplet klucz.
Ojciec i syn byli pewni, podrzucił je Olejnik, czyli sam
zabójca. Gdy donieśli o tym milicjantom,
ci bezradnie rozłożyli ręce. Nic nie mogli zrobić, nie ma
(18:12):
dowodów, nie ma winnego, a domysły nawet te najbardziej
trafne takich dowodów nie zastąpią.
Jednak już pół roku później nazwisko olejnika znów trafiło
do milicyjnego notatnika. Tym razem w zupełnie innej
sprawie grudzień 58 roku. Śledztwo w sprawie zabójstwa
(18:32):
bronisławy pro hal wciąż trwało.Wtedy pewna matka próbowała się
skontaktować ze swoim synem. Bezskutecznie trzydziesto 3
letniego jana siatki nikt nie widział już od 1,5 miesiąca.
Drzwi jego obskurnego mieszkaniaw kamienicy na ulicy senackiej
11 wciąż były zamknięte na klucz.
(18:54):
Przez całe dni jan nie odsłaniałzasłon w swoich oknach.
Wieczorami nie palił światła w mieszkaniu i nie włączał głośno
Radia, jak to miał wcześniej w zwyczaju sąsiedzi mężczyzny
przez całą zimę nie widzieli anijego samego, ani nikogo, kto by
do niego przychodził. I prawdę mówiąc, sąsiedzi byliby
(19:14):
z tego bardzo zadowoleni. W końcu przestał urządzać w
swoim mieszkaniu głośne libacje,szczególnie ci, którzy mieszkali
bezpośrednio nad nim, odetchnęliz ulgą, ale jego schorowana
matka nie była zadowolona przez kolejne tygodnie.
Bez przerwy przechodziła pod okna jego mieszkania, żeby
sprawdzić, czy może tym razem zastanie syna w domu.
(19:38):
Ale go tam nie było. Od samego początku znałem całą
prawdę o janku. I wiedziałem gdzie jest.
A był on bliżej niż się to komu mogło wydawać, ale milczałem jak
grób, bo przecież nie w moim interesie było odkrywanie tego,
(20:01):
co powinno zostać jak najdłużej ukryte.
Widok jego płaczącej matki jakośna mnie wrażenia nie robił.
A bo to jedyna zrozpaczona matkana świecie, co syna swego szuka
po omacku. W końcu w kwietniu 1959 roku
(20:22):
jeden z sąsiadów z kamienicy na senackiej powiedział jej swojego
syna. Nieprędko zobaczysz, bo podobno
od kilku miesięcy siedzi w więzieniu.
Za co gdzie? Kiedy wyjdzie, tego nikt nie
wiedział. Matka postanowiła więc
dowiedzieć się wszystkiego. Sama wysłała list do prokuratury
(20:44):
i do milicji, ale nikt jej nie odpisał, dlatego nadal
wieczorami. Jeździła pod oknem mieszkanie
syna. Wciąż żyła nadzieją, że któregoś
dnia zobaczy w nich zapalone światło.
I tak też było. W piątek, 29 maja drzwi do
kamienicy były tego upalnego wieczoru.
Otwarte, więc kobieta postanowiła wejść i zapukać do
(21:07):
drzwi syna. Nie liczyła, że Janek otworzy,
ale musiała spróbować. Matka inaczej nie potrafi, ale
kiedy stanęła pod drzwiami i zajrzała przez dziurkę od
klucza. Poczuła dziwną woń ze środka,
może niezbyt mocną, ale wyraźną ten zapach znała jeszcze z
czasów wojny. Zapach rozkładających się zwłok
(21:29):
może jej syn zostawił w mieszkaniu jakiegoś psa albo
kota, który zdechł z głodu. Próbowało to sobie jakoś
wytłumaczyć, ale strach brał górę, a jeśli to nie było żadne
zwierzę, tylko jej syn natychmiast zadzwoniła na
milicję. Funkcjonariusze, którzy przybyli
na miejsce wyważyli drzwi w tym samym momencie ten straszliwy
(21:51):
odór rozszedł się po całej kamienicy.
Był tak intensywny, że milicjanci szybko się wycofali.
Najpierw musieli otworzyć okno iprzewietrzyć mieszkanie, żeby w
ogóle móc wejść i zacząć pracować.
Wezwano kierownika zakładu medycyny sądowej.
Doktor jan kobiela jako pierwszyznalazł ludzkie zwłoki w stanie
(22:12):
mocno zaawansowanego rozkładu, leżały na łóżku przykryte
milicyjnym płaszczem. Ściana przy głowie denata była
poplamiona krwią, zanim wyniesiono zwłoki, matka je
rozpoznała. To był oczywiście jej syn.
Zdaniem doktora kobieli jan siatka nie żył co najmniej od
(22:32):
kilku miesięcy. Sekcja zwłok to często kluczowy
moment w śledztwie. To właśnie medycy sądowi
potrafią ustalić nie tylko przyczynę śmierci, ale także
przybliżony czas zgonów zgonu, rodzaj użytej broni, a nawet to,
czy ofiara się broniła. Każdy szczegół może okazać się
przełomowy i tym razem sekcja dostarczyła ważnych informacji.
(22:55):
Jan siatka zginął od ciosów zadanych z dużą siłą.
Narzędziem był twardy, tępy przedmiot.
We włosach zmarłego znaleziono zakrwawione odłamki szkła.
Narzędziem była butelka po winie.
Ślady krwi w mieszkaniu nie pozostawiały wątpliwości.
Na senactwie 11 doszło do okrutnego zabójstwa.
(23:16):
Milicjanci mieli już cenne informacje z sekcji zwłok.
Przyczynę śmierci narzędzie zbrodni, przybliżony czas, ale
to był dopiero początek. Teraz czekała ich naprawdę
żmudna robota. Musieli odnaleźć wszystkich
znajomych i ana siatki z każdym porozmawiać osobno.
Dowiedzieć się wszystkiego o jego życiu, z kim się spotykał,
(23:38):
kto bywał u niego w mieszkaniu? Kto wiedział o tych libacjach,
kto go ostatni raz widział, kto miał w ogóle powód, aby go
zabić? Siatkę znałem jeszcze z czasów,
gdy pracował w milicji. Mieliśmy wtedy ze sobą na
pieńku, ale po tym, jak go wrzucili za chlanie, jej
(24:02):
zrobienie meliny z własnej chałupy to się zakumplowali śmy
od tego czasu piliśmy już razem,a gdy się rozwiódł z żoną, to
nawet sprowadzaliśmy sobie panienki na libację.
Przesłuchano kilkadziesiąt osób,każda rozmowa, każde
(24:23):
wspomnienie, każdy najmniejszy szczegół mógł okazać się
kluczowy. Śledczy musieli cierpliwie
zbierać te wszystkie puzzle. Kto bywał usiadki, kiedy go
ostatnio widziano, z kim się spotykał i z kim pił.
Dokładnie przeszukano też miejsce zbrodni, ale zostało
jeszcze jedno pytanie, kiedy dokładnie doszło do zabójstwa?
(24:44):
Zwłoki były w takim stanie rozkładu, że lekarz mógł podać
tylko przybliżony czas kilka miesięcy temu.
A to za mało, trzeba było to zawęzić i tu śledczy musieli
pomyśleć nieszablonowo. Czasem w śledztwie liczy się nie
tylko to, co oczywiste, czyli odciski palców czy świadkowie.
(25:04):
Czasem trzeba wykorzystać każdy,nawet najbardziej nietypowy
element spojrzeli na licznik prądu po dwudziestym piątym
października poprzedniego roku. Wszystkie urządzenia elektryczne
w mieszkaniu przestały działać. Lodówka, radio, lampy, wszystko
stanęło i to. Przełom właśnie ten dzień uznano
(25:24):
za najbardziej prawdopodobną datę morderstwa.
Po rozwodzie ten mężczyzna mieszkał sam, handlował wódką, a
jeden z pokoi wynajmował prostytutką.
One sprowadzały klientów, z którymi gospodarz chętnie pił.
Wiele takich pijatek kończyło się awanturą, a nawet
rękoczynami sąsiedzi milczeli. Bali się postawić byłemu
(25:47):
milicjantowi. Podobno nawet groził im bronią.
Śledczy sprawdzali kolejnych podejrzanych.
Lista była długa. Każdy, kto kiedykolwiek
przekroczył próg tego mieszkania, mógł być mordercą.
Z każdym kolejnym dniem wykreślali kolejne nazwiska,
jeden po drugim ten odpada, tu alibi się zgadza.
(26:09):
Tu świadkowie potwierdzają wersję kolejny nie pasuje
następne i tak w kółko, aż w końcu zostało tylko jedno
nazwisko i to takie, które już dobrze znali.
Bogumił Olejnik był synem dozorczyni kamienicy przy ulicy
senackiej 11. Mieszkał razem z matką i siostrą
(26:31):
w mieszkaniu na pierwszym piętrze był nie tylko sąsiadem
ofiary, ale także jego kumplem od kieliszka.
Często bywał w jego mieszkaniu wczasie popełnienia zbrodni
nigdzie nie pracował, nie miał również alibi.
Olejnika przesłuchano, nie pamiętał co robił pół roku
wcześniej powiedział, że Janka od dawna nie widział i nie ma
(26:52):
pojęcia, kto mógłby go zabić. Był pewny tylko jednego.
To nie on, milicjanci kolejny raz musieli go wypuścić.
Znowu nie mieli żadnych dowodów o pogrzebie siatki do jego
mieszkania wprowadziła się była żona, kiedy wnosiła meble,
towarzyszyli jej funkcjonariusze.
Postanowili przy okazji Jeszcze raz dokładnie przeszukać
(27:12):
mieszkanie i w szafie znaleźli coś ciekawego.
Pasek od płaszcz, materiał w jodełkę z biało brązowymi
nitkami samego płaszcza jednak nie było.
Była żona potwierdziła tak ten płaszcz należał do Janka.
Jeśli go tu nie ma, no to znaczy, że zabrał go zabójca.
(27:33):
Skąd ta pewność? Bo to był ulubiony płaszcz jej
męża. Na pewno nikomu by go nie
oddała. Nigdy też on nie wspominał, że
ktoś mu go ukradł, a powiedziałby, bo nawet po
rozwodzie rozmawiali ze sobą regularnie i byli w dobrych
stosunkach. Śledczy mieli nadzieję, że jak
znajdą zaginiony płaszcz, to trafią na morderce.
(27:55):
Zaczęli więc przepytywać kolejneosoby ze środowiska, w którym
kręcili się zarówno siatka, jak i Olejnik.
Opis płaszcza zamieszczono w krakowskich gazetach wyraźnie
zaznaczono, że ta jesionka nie ma paska, nikt się nie zgłosił.
Ani płaszcza, ani kupca nie znaleziono bez dowodów przeciwko
(28:16):
Olejnik owi śledztwo zostało umorzone, a innych podejrzanych
nie było dopiero 1,5 roku później nastąpił pierwszy
przełom na milicję zgłosił się Paweł.
Powiedział, że niedawno trafił na starą gazetę, w której
przeczytał o poszukiwanym płaszczu i że taki płaszcz
pamięta. Koniec października
(28:37):
pięćdziesiątego ósmego roku przyszedł do niego kolega, miał
ze sobą płaszcz wiodełkę, ale bez paska chciałbym go sprzedać,
ale mężczyzna odmówił. Podejrzewał, że płaszcz jest
kradziony. Pół godziny później widział
jeszcze, jak ten sam kolega sprzedał płaszcze jakiemuś
facetowi na ulicy. Kiedy milicjanci zapytali go o
(28:58):
nazwisko tego kolegi z płaszczem, odpowiedział bez
wahania. Bogumił Olejnik.
Byłem pewny, że jeśli nie złapali mnie do tej pory, to już
(29:18):
mnie nigdy nie złapią. Nie mieli na mnie żadnych
dowodów, więc o nic się nie martwiłem.
Gdy tylko moja józka dostała rozwód, zaproponowałem jej
małżeństwo ze mną od razu się zgodziła.
Ślub wzięliśmy w sierpniu 1960. Zamieszkaliśmy u mojej matki na
(29:41):
senackiej, pracowałem wtedy jakoKierowca w zakładach sieci
elektrycznej. To, że milicjanci nie mieli
przeciwko Olejnik owi dowodów nie oznaczało, że go nie
podejrzewali po zeznaniach mężczyzn, który opowiedział o
płaszczu, byli niemal pewni. To Olejnik zabił zarówno
(30:01):
bronisławy prochal, jak i jana siatkę.
W listopadzie 1960 roku umorzone.
Wcześniej śledztwo zostało wznowione.
Sprawę dostał ambitny oficer z wydziału zabójstw w krakowskiej
milicji. Andrzej snopkowski.
Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie.
(30:22):
Na początku snopkowski zaczął odpodstaw, sprawdził kryminalną
kartotekę olejnika przeglądał każdy dokument, każde
przesłuchanie, każdą notatkę szukał wzorców, powiązań,
czegokolwiek, co mogłoby go naprowadzić na jakiś trop i
trafił na coś obiecującego. W sierpniu 58 roku Olejnik
(30:43):
został oskarżony o pobicie jakiegoś faceta w barze pod
smoczą jamą. Nie zrobił tego sam.
Towarzyszył mu jego najlepszy kumpel Tadeusz Wiktor tydzień
przed zabójstwem bronisławy. Obaj zostali przesłuchani.
Jako podejrzani mieli czekać na proces w domu, ale rozprawę
trzeba było odroczyć, bo Wiktor zniknął bez śladu.
(31:06):
Szukano go przez cały następny rok, ale bezskutecznie.
Dla doświadczonego śledczego to była czerwona lampka.
I wiedział, że takie zniknięciarzadko są przypadkowe,
zwłaszcza tuż przed procesem i zwłaszcza gdy chodzi o kumpla
głównego podejrzanego zapisał w swoim notatniku.
(31:28):
Obu łączy wspólne. Dokonanie przestępstwa dodatkowo
w dniach poprzedzających zabójstwa pozostawali ze sobą w
kontakcie. Należy ująć Wiktora pod
pretekstem wywołania bójki w barze, a następnie przeprowadzić
z nim rozmowę na temat olejnika oraz obu tych morderstw łatwiej
powiedzieć. Niż zrobić jak znaleźć Wiktora,
(31:48):
skoro przez rok nikt go nie namierzył?
Snopkowski zaczął od byłej żony.Ale ona nie wiedziała, gdzie
jest jej były mąż. Słyszało tylko, że ktoś podobno
widział go niedawno w prabutach tak przynajmniej mówiła, a przy
tym szczerze płakała. Śledczy nos podpowiadał, że
mówiła prawdę snopkowski pojechał tam do prabut w
(32:10):
ówczesnym województwie olsztyńskim viktora tam nie
było, ale trafił na jego kolegę Adama.
Na początku mężczyzna twierdził,że nie wie, gdzie jest jego
kompan, ale po milicyjnej perswazji i groźbie surowej kary
za ukrywanie zbiega z miękką przyznał, że mają kontakt
telefoniczny. Ukrywa się w Gdańsku i zgodził
(32:33):
się wystawić go milicji. 3 dni później umówił się z wiktorem na
gdańskim dworcu kolejowym. Pod pretekstem, że ma dla niego
ważną wiadomość od byłej żony. Wiktor przyszedł około południa,
nie miał pojęcia, że to pułapka.Czekający milicjanci natychmiast
go zatrzymali. Snopkowski wrócił z wiktorem do
(32:54):
Krakowa pociągiem, gdy osadzono go w areszcie.
Milczał jak grób. Próbował nawet strajkować
głodowo, ale strażnicy szybko wybili mu to z głowy.
Karmili go na siłę przez rurkę. Przesłuchanie zaczęło się
standardowo olejnika nie zna, nigdy go nie widział, nic o nim
nie wie. Zmienił zdanie dopiero wtedy,
(33:15):
gdy przypomniano mu o pobiciu w krakowskim barze.
No tak, tego olejnika to pamiętał.
Muszę przyznać, że. Długo się chłop trzymał, ale w
końcu wzięli go sposobem zaczęliblefować sprzedali mu bajeczkę,
że mnie też już mają i że ja im od dawna wszystko śpiewam jak na
(33:40):
spowiedzi i że na niego też zeznałem im takie grube rzeczy,
że tadzio już nigdy nie wyjdzie spierdala.
Ja bym się nie dał tak łatwo podejść.
Ale on był słaby. Od razu się złamał.
Takie techniki milicyjne. Są używane od lat przestępcy o
(34:01):
tym wiedzą, wiedzą, że można ichokłamać, że mogą próbować ich
postawić przeciwko sobie. Ale siedzenie w celi to co
innego niż teoria. Jesteś zmęczony, przestraszony,
odcięty od świata i nagle ktoś rzuca twój kumpel już śpiewał i
co wtedy? Czy to blef, a może naprawdę cię
sprzedał? Bo jeśli milczysz, a on
(34:23):
rzeczywiście zaczął gadać, no toty weźmiesz całą winę na siebie,
cały wyrok wyjdziesz na frajera,a on może już wychodzi na
wolność, bo dogadał się z prokuraturą.
Nie każdy to wytrzymuje, nawet jak się wydaje, że to przestępca
twardy i doświadczony podstęp. W tym przypadku zadziałał Wiktor
się przestraszył, a potem powiedział coś ciekawego.
(34:47):
Że cokolwiek im ten Olejnik na opowiadał, to on nie brał
udziału w zabójstwie siatki. Moment nikt mu o żadnym
zabójstwie nie mówił. Sam nieświadomy wyskoczył z tym
tematem, później było już z górki.
Wiktor zaczął opowiadać ze szczegółami.
Koniec października 1958 roku onsiatka i Olejnik pili wino i
(35:11):
grali w karty w mieszkaniu na senackiej.
Była z nimi też jedna z dziewczyn do towarzystwa.
W pewnym momencie siatka z olejnikiem postanowili wspólnie
się nią zająć. Wyrzucili więc Tadeusza Wiktora
z mieszkania kazali mu poczekać na zewnątrz i tak zrobił przez
następne 15 minut. Stało potulnie w deszczu przed
(35:34):
kamienicą, paląc jednego papierosa za drugim nagle z
budynku wybiegła dziewczyna za nią Olejnik, oboje zdyszani
przestraszeni. Wiktor nie zdążył nawet zapytać,
co się stało, bo usłyszał od kolegi, żeby spieprzał i
zostawił ich samych. Posłuchał i odszedł.
Od tamtego czasu nie spotkał jużjana siatki i przestał się nim
(35:56):
interesować dopiero pół roku później, gdy przeczytał w
gazecie o zabójstwie od razu siędomyślił.
Wiedział, że stał za tym Olejniko zabójstwie pro halowej nic nie
słyszał, ale gdy pokazano mu zdjęcie kamienicy, gdzie doszło
do zbrodni, poznał budynek grudzień 1958 roku.
Około południa Olejnik zabrał gopod ten adres.
(36:18):
Powiedział, że ma tam do odebrania pieniądze od jakiejś
Kobiety. Wiktor czekał na zewnątrz.
Bogumił wszedł do środka i wyszedł po 20 minutach nic nie
powiedział Tadeusz też nie zapytał, ale to nie wszystko.
Wiktor powiedział jeszcze coś ważnego, jakiś czas wcześniej
Olejnik zaproponował mu zabójstwo syna pro halowej.
(36:42):
Plan był prosty pod pretekstem sprzedanie mu czegoś tanio
zwabią Wiesława do piwnicy w kamienicy na senackiej, gdzie
obaj mieszkali, tam go zabiją, zabiorą pieniądze, a ciało
zakopią na miejscu. Zdaniem olejnika nie było
lepszego sposobu na ukrycie zwłok niż zakopanie ich w
piwnicy. Wiktor odmówił do tematu już nie
(37:04):
wracali, ale skoro zabito starą prohalową, to zdaniem Wiktora
musiała być to robota olejnika. Śledczy mieli coraz większą.
Pewność Olejnik już im się nie wywinie, gdyby tylko udało się
jeszcze odnaleźć te prostytutkę,o której mówił Wiktor, może
(37:28):
widziało coś ważnego, może mogłaby zeznawać, ale Kobiety
nigdzie nie było. Może zabójca pozbył się także
jej, a jeśli tak, to gdzie jest jej ciało?
I tu śledczy przypomnieli sobie pewną rozmowę.
Ci z was, którzy uważnie słuchali, pewnie już kojarzą.
Wiktor wspomniał przecież o najlepszym miejscu na zakopanie
(37:49):
zwłok. Piwnica na senactwie 11.
Wykorzystując zeznania Tadeusza aresztowano olejnika, a 9
stycznia ekipa milicyjna ze sprzętem pojawiła się w piwnicy,
zaczęli kopać w kilku miejscach.Na próżno minęły godziny nic
dopiero po kilku godzinach pracysnopkowski zauważył coś dziwnego
(38:11):
w jednym zakamarków. Ta ziemia była inna, nie tak
twarda jak reszta wyglądało jakby ktoś ją wcześniej
przekopał i ubił na nowo. Chwilę później w tym właśnie.
Miejscu wbito łopaty i kilofy nagłębokości około metra
natrafiono na jakiś materiał, pod nim znajdowały się ludzkie
(38:32):
szczątki, jednak wbrew temu, czego spodziewali się śledczy,
nie była to zaginiona prostytutka, ale mężczyzna
sprowadzony na miejsce doktor kobiela nie miał wątpliwości.
Człowiek ten był ofiarą zabójstwa. 2 dni później udało
się. Zidentyfikować zwłoki to był
dwudziestoletni Wojciech myszka,pracownik krakowskiego
(38:55):
przedsiębiorstwa, poszukiwanie naftowych i okazało się, że był
kolegą zarówno Wiktora, jak i olejnika.
Spokojnie zbieżność nazwisk z moim nazwiskiem jest zupełnie
przypadkowa. Nigdy nie miałem rodziny w
Krakowie, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
Ale przyznam szczerze, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem to
nazwisko w starym petavalu i w uzasadnieniu wyroku tej sprawy.
(39:19):
Przeszedł mnie dreszcz, tym bardziej, że tak właśnie nazywał
się mój nieżyjący już dziadek, ale wracamy do sprawy na temat
śmierci myszki. Wiktor milczał jak zaklęty, za
to Olejnik chętnie gadał i zrzucił całą winę na Tadeusza.
Pod koniec marca. Spotkałem ich razem w piwnicy.
(39:41):
Jak wracałem do domu, pili wino z gwinta, zatrzymałem się przy
nich, wziąłem parę łyków japco oka i poszedłem do siebie.
Pół godziny. Później wróciłem do.
Piwnicy. Był tam już.
Tylko tadzium. W.
Głębi na ziemi leżał już. Ten mężczyzna z rozbitym łbem
(40:03):
martwy jak diabli. Tadzio powiedział, że się
pokłócili. Wtedy walą go.
Butelką tak mocno, że od razu zabił.
Olejnik miał mu tylko pomóc. Pozbyć się ciała zakopując je w
piwnicy, tam, gdzie jego zdaniemnikt by nie szukał.
(40:27):
Jak widać, grubo się przeliczył,gdy nie miał już wyjścia.
Olejnik przyznał się też do zabójstwa siatki i pro halowej.
Jak tłumaczył Janka zabił podczas libacji, bo ten zaczął
się z niego nabijać. To go wkurzyło.
Wiktor też tam był i pomógł mu przenieść zwłoki spokoju do
sypialni. Ułożyć na łóżku i przykryć
(40:49):
misyjnym płaszczem. Z mieszkania Olejnik zabrał
płaszcz siatki, a Wiktor trochę pieniędzy i jakieś drobiazgi,
żadnej prostytutki z nimi nie było.
Wiktor kłamał, tak samo jak kłamał, że nie widział samego
zabójstwa. Od tej pory obaj zaczęli
wzajemnie się oskarżać. Każdy zrzucał winę na tego
(41:09):
drugiego, kto mówił prawdę o tymmiał zadecydować sąd.
Proces Wiktora i olejnika. Stał się najgłośniejszym
kryminalnym wydarzeniem w Krakowie od czasów wspomnianego
już na wstępie pięknego władzia,czyli Władysława mazurkiewicza
chętnych na salę sądową było takwielu, że musieli wprowadzić
(41:31):
specjalne przepustki. Ludzie domagali się przykładnego
ukarania sprawców, a dla zwykłych obywateli kara mogła
być tylko jedna szubienica dla jednego i drugiego.
Podczas rozprawy Olejnik zachowywał się chamsko i
wulgarnie. Ubliżał wszystkim sędziom,
prokuratorom, świadkom, a nawet własnemu obrońcy.
(41:51):
Całkiem inaczej zachowywał się Wiktor wyglądał na człowieka,
który żałował tego, co zrobił nasalę.
Przywołano świadków. Większość obciążała głównie
olejnika zeznawał facet, który kupił od niego ten skradziony
płaszcz i ci, którzy kupili zegarki zebrane pro halowej, nie
było bezpośrednich dowodów rzeczowych, więc był to proces
(42:12):
poszlakowy. A sędziowie uznali, że tych
poszlak było wystarczająco dużo i że było na tyle mocne i
wiarygodne, żeby wydać sprawiedliwy wyrok.
Bardzo duże znaczenie miało też to, że oskarżeni przyznali się
do winy. Wyrok ogłoszono 27 maja 1963
roku. Bogumił Olejnik.
(42:36):
Skazany został na karę śmierci wraz z utratą praw publicznych i
obywatelskich praw honorowych nazawsze Tadeusz skazany został na
karę 10 lat pozbawienia wolnościoraz pozbawienie praw
publicznych na okres 5 lat. Wiktor został.
Natomiast uniewinniony od zarzutu zabójstwa Wojciecha
(42:56):
myszki. Naprawdę wciąż ciężko mi to
nazwisko w kontekście tru kraj mu przechodzi przez gardło, albo
po prostu 400 odcinków za mną, acoś takiego pierwszy raz, ale
wracamy. Sąd uznał, że to było tylko
fałszywe oskarżenie ze strony olejnika, który próbował zrzucić
na niego winę. Kiedy Tadeusz odsiedział swój
(43:16):
wyrok, wyszedł na wolność. Miał wtedy 36 lat.
Co się z nim później działo? Jeżeli wiecie coś na ten temat,
dajcie znać. Rada państwa nie skorzystała z
prawa łaski wobec bogumiła olejnika 10 lutego 1964 roku o
osiemnastej 45, dokładnie dzień przed swoimi dwudziestymi ósmymi
(43:37):
urodzinami Olejnik został powieszony w więzieniu w
Tarnowie Kraków szybko o nim zapomniał, nie znalazł się w
gronie tych lokalnych wampirów, rzeźników.
Bestii czy potworów, o których opowiadano przez następne
dziesięciolecie. Tych, których czyny przeszły do
legendy. Dlaczego może dlatego, że jego
(44:00):
zbrodnie nie były zbyt wyrafinowane?
Pościg za nim nie był jakoś szczególnie spektakularny, a sam
proces nie miał w sobie żadnych zaskakujących zwrotów akcji.
Olejnik był zwykłym, żeby nie powiedzieć prymitywnym bandytom
i kryminalistą kierował się tyminajniższymi pobudkami, nie
grzeszył też inteligencją, a o takich sprawcach pamięta się
(44:22):
krótko w miejskich legendach. Swoje miejsce znajdują zwykle
tylko ci niezwykli. Ci, którzy czymś się wyróżniali,
a Olejnik on z pewnością taki nie był.
To był mój 0,04. Odcinek 400 historii 400 spraw,
setki godzin nagrań, publikacji,ustaleń, analizy i wiecie co
(44:47):
mnie w tym wszystkim fascynuje? Najbardziej nie zbrodniarze, nie
motywy, nie sposób działania to praca śledcza.
To jak w dzisiejszym odcinku gliniarz snopkowski z pozornie
niczego, czyli z tych zamkniętych drzwi brakujących
kluczy. Słów sąsiadki o stuknięciach.
Zbudował całą sprawę, to jak nieodpuścił jak wrócił po roku, jak
(45:11):
cierpliwie przesłuchiwał świadków, weryfikował alibi i
szukał poszlak, bo to jest właśnie ta prawdziwa robota
detektywistyczna. Nie akcja, nie pościgi to
cierpliwość, analiza, łączenie kropek i oddzielenie prawdy od
kłamstw i przez te wszystkie lata dostawałem od was
wiadomości, że sami chcielibyście postawić się w
(45:33):
roli takiego detektywa, sprawdzić się jako śledczy,
milicjant, policjant, że macie swoje teorie, że widzicie
rzeczy, których inni nie zauważyli.
Dlatego postanowiłem dać wam taką szansę.
Przez ostatnie 2 lata równolegledo nagrywania krymina tori
umracowałem nad czymś, o czym jeszcze wam nie mówiłem?
(45:54):
Nad moim największym projektem do tej pory stworzyłem grę
śledczą prawdziwą fizyczną z aktami zdjęciami, raportami,
protokołami i zeznaniami. Nazywa się, oczywiście nie mogło
być inaczej akta tajemnic i teraz to wy będziecie śledczymi
kryptonim sprawy, kobieta nad stawem.
(46:16):
Fabuła jest prosta, rok 1985 prlPoznań w parku leży martwa,
kelnerka ma odciętą dłoń, wasza robota to złapać mordercę.
Dostajecie 7 fizycznych teczek zdokumentami tak fizycznych.
To nie jest żadna aplikacja ani ebook w każdej teczce.
Macie kilkanaście dowodów zdjęcia z miejsca zbrodni,
(46:38):
protokoły, zeznania, listy, wycinki z gazet.
Wszystko wygląda jak sami widzicie bardzo autentycznie,
jakbyście naprawdę trzymali w rękach acta z tamtych czasów, bo
realizując tę grę bazowałem na autentycznych protokołach i
aktach z tamtej epoki analizujcie dowody wskazujecie
kto kłamie? I podejmujecie decyzję, bo to od
(46:59):
was zależy, jak potoczy się śledztwo na dedykowanej stronie
odblokowujecie kolejne etapy dobra odpowiedź, idziecie dalej?
Zła decyzja, możecie skazać niewinnego człowieka, prawdziwy
morderca wyjdzie na wolność, teraz to wy jesteście śledczymi,
to wy łączycie fakty, to wy decydujecie komu wierzyć, a kto
(47:21):
wam kłamie prosto w oczy gra trwa około 3 4 godziny, możecie
grać sami w parze. Nawet do 10 osób ze znajomymi
możecie iść do baru, ale możecietakże spędzić czas z aktami
tajemnic w tej samej cenie. Mając przeżycie, które zostanie
z wami na dłużej. Przedsprzedaż rusza dokładnie
(47:42):
dziś 17 listopada na stronieakta.alt.pl i uwaga mały
bonus do pierwszych 3000 zamówień.
Dorzucam taką małą kartkę z moimwłasnoręcznym podpisem.
Nie powiem, podpisywanie zajęło mi z pół dnia, ale na pewno
będzie to fajny prezent i dodatek dla kogoś kto dostanie
(48:03):
taką grę w prezencie pod choinkę.
Ponadto drugi bonus jeżeli zamówisz.
Teraz to skorzystasz także z darmowej dostawy.
A jak nie masz jeszcze mojej książki zbrodnia obok ciebie to
wydawca altenberg przygotował super korzystny pakiet.
Szczegóły znajdziesz na akta.alt.pl.
To był odcinek numer 400. Przy okazji dziękuję każdemu z
(48:26):
was za obecność na tym kanale od7 lat bardzo doceniam, dziękuję
do zobaczenia w następnym odcinku.
Albo do usłyszenia w aktach tajemnic.
Źródła wykorzystane do. Stworzenia materiału książka
Andrzeja snop owskiego 3 wyroki wydana w roku 1982 przez krajową
(48:50):
agencję wydawniczą w Krakowie. Uzasadnienie wyroku Sądu
Najwyższego w sprawie bogumiła olejnika z dnia 7 listopada 1963
roku książka Jerzego kiżyńskiegoalfabet zbrodni.
Wyroki śmierci wykonane w Polscepo 1945 roku.
(49:11):
Wydana w roku 2020 w Warszawie przez wydawnictwo NMC
publishing.