All Episodes

May 28, 2025 58 mins

1. LUBISZ TO CO ROBIĘ? ⮕ UDOSTĘPNIJ ZNAJOMYM

2. ZAPISZ MYŚLI W KOMENTARZU

3. ⁠Zasubskrybuj kanał BHU na Spotify⁠⁠

⁠⁠4. Zakup książkę w formacie PDF⁠⁠

⁠⁠5. Wesprzyj moją działalność ⁠⁠⁠na Patronite⁠

⁠6. Trasa mojej eskapady⁠


"ZABIERAM WAS DZISIAJ W DZIKĄ i SUROWĄ PODRÓŻ - DO MIEJSC, GDZIE CZŁOWIEK STAJE SIĘ CZĘŚCIĄ WIĘKSZEJ CAŁOŚCI."


Przeczytam Wam dzisiaj drugą część mojej książki “Alaska. Rozmowy ze sobą”. Książka opowiada historię wyprawy rowerowo-packraftowej nad Cieśninę Beringa.

W części drugiej usłyszycie o mojej podróży drogą szutrową z Nome do Teller, o przeprawianiu się na packrafcie przez kanały wodne, o tym jak przetrwałem sztorm na plaży i o moich kontaktach z innuitami.

Zanim pojedziemy i popłyniemy mam ogromną prośbę o wsparcie mojego kanału na Patronite 

lub Spotify. 


Dziękuję wszystkim niezywkłym osobom, które wspierają lub wspierały mnie na ⁠patronite.pl/blackhatultra⁠ - to dzięki Wam mam motywację i środki do działania.


Bardzo dziękuję również firmie Bikers Kraków za finansowe wsparcie produkcji tego audiobooka.


W książce odwołuję się do wielu nazw miejscowości, których możecie nie znać, nie widzicie zdjęć, ani map - znajdziecie je w e-booku na stronie ⁠alaskarozmowy.pl⁠

Mark as Played
Transcript

Episode Transcript

Available transcripts are automatically generated. Complete accuracy is not guaranteed.
(00:05):
Witajcie na kanale Black hat ultra.
Zabieram was dzisiaj w dziką i surową podróż do miejsc, gdzie
człowiek staje się częścią większej całości.
Przeczytam wam dzisiaj drugą część mojej książki, alaska,
rozmowy ze sobą książka opowiadahistorię wyprawy rowerowo

(00:26):
pacraftowej nad cieśninę beringa.
Część druga potrwa około godzinyi usłyszycie w niej o mojej
podróży drogą szutrową z nonr o przeprawianiu się na pacrafcie
przez kanały wodne. O tym, jak przetrwałem sztorm na
plaży i o moich kontaktach z innu itami.
Serdecznie wam dziękuję za ciepły odbiór części pierwszej,

(00:47):
ale to teraz zaczyna się prawdziwa przygoda i niezła
jazda. Jeśli chcecie docenić moją
pracę, podzielcie się tym nagraniem ze znajomymi,
udostępniając link na swoich social mediach w postach i w
relacjach. Możecie też napisać krótką
recenzję lub komentarz z góry. Serdecznie dziękuję zanim
popłyniemy. Mam również ogromną prośbę o
wsparcie mojego kanału na patronite lub Spotify.

(01:11):
Dziękuję wszystkim niezwykłym osobom, które wspierają lub
wspierały mnie na patronite. PL ukośnik Black hat ultra to
dzięki wam mam motywację i środki do działania.
Bardzo również dziękuję firmie bikers cracov za finan.
Wsparcie produkcji tego audiobooka w książce odwołuje
się do wielu nas miejscowości, łańcuchów górskich i rzek.
Możecie ich nie znać, nie widzicie zdjęć ani map.

(01:33):
W opisie odcinka zamieściłem Link do aplikacji, w której
zebrałem trucki. Z mojej podróży.
Możecie dokładnie prześledzić moją trasę, zdjęcia natomiast
znajdziecie w ebooku na stronie alaska.
Rozmowy PL. Jeśli pojawią się u was jakieś
pytania lub komentarze? Napiszcie do mnie fill albo
zatrzymajcie ze sobą i być może zadacie mi to pytanie podczas q

(01:54):
and a które zorganizujemy? Niedługo możecie pisać na social
mediach lub mailowo pod adresem ultra małpa Black hat ultra
ultra PLA. Teraz zapraszam już na drugą
część książki alaska, rozmowy zesobą posłuchajcie.
Alaska, rozmowy ze sobą. Czyli o tym, jak uciekłem z

(02:18):
pętli, codzienność, by ją docenić, o odkładaniu marzeń w
nieskończoność oraz o tym, jak wszystko jest ze sobą połączone.
Część druga w związku ze zmianą czasu i faktem, że w arktyce
latem światło się nie kończy. Wstałem wcześnie, musiałem
jeszcze założyć przedni bagażnik, zamontować sakwy,

(02:39):
sprawdzić wszystko 3 razy i ruszyć w drogę.
W sumie na nie wiadomo, jak długo poza jedzeniem.
Na tydzień miałem ze sobą gaz na3 tygodnie spakowany pojechałem
do centrum noom, gdzie przed kościołem nagrałem pożegnalny
film. Cześć moi drodzy.
Korzystając z dobrej pogody ruszam z nom w moją trasę, którą
sobie zaplanowałem razem tutaj zziomkami, którzy 130 lat temu

(03:04):
kopali tutaj złoto. Ja jadę szukać swojego złota.
Pozdrawiam was serdecznie i ruszam szukać czegoś.
Zobaczymy co znajdę strzała, zanim wjechałem na drogę do
teller pojechałem na lotnisko, aby zbadać kwestię lotów na
Little dayomity. Tę ostatnią amerykańską wysepkę.

(03:25):
Są na środku cieśniny beringa nadrzwiach firmy paw finder, która
tam lata wisiała. Kartka zapukałem otworzył wysoki
gość, najwyraźniej wkurzony, że zawraca mu głowę na twarzy miał
wypisane, no, czego przecież na kartce na drzwiach wszystko masz
napisane, wziąłem głęboki oddechi zapytałem, kiedy jest

(03:45):
najbliższy wolny termin na lot do Little dayomi za miesiąc
odpowiedział, a ile kosztuje taki lot?
500 $ w jedną stronę? Wiem, że latacie przez wails czy
jest szansa? Wejścia tam na pokład nie
odpowiedział mój rozmówca i trzasnął drzwiami.
Zależało mi, aby dotrzeć na tę małą wysepkę, gdzie kończą się
Stany, a syberia jest na wyciągnięcie ręki, gdzie kultury

(04:07):
się mieszają, skąd lincoln przepłynęła na wyspę ratmanowa i
gdzie leży linia? Zmiany czasu?
Fajnie by było, ale nie mogłem ztego robić priorytetu, bo bym
poległ, nawet gdybym w tej sekundzie opłacił lot i dostał
termin odlotu, to ten termin jest przecież z gumy.
Loty ciągle są odwoływane ze względu na pogodę, więc to po
prostu nie miało sensu. Z drugiej strony być to pierwszy

(04:30):
i prawdopodobnie ostatni raz w życiu i tam nie dotrzeć.
Ciężka sprawa, a może jeszcze kiedyś tu wrócę?
Ruszyłem więc drogą szutrową w kierunku teller.
Pełna nazwa tej drogi to bob bloget, no teller memorial
highway bloget był przedsiębiorcą i politykiem
steller, ponieważ miał usposobienie energetyczne
waleczne i był rzecznikiem praw mieszkańców.

(04:52):
Teller znany był jako the healerfrom teller, czyli piekielnik
steller. Wyjechałem z nom, stoję przy
znaku tele 71, ciągle trochę niewierzę, że.
Zaczynam tę przygodę będzie po prostu totalnie szalony i
porąbane. Wciskam was ta droga ma długość
115 km i jest na niej 1500 m przewyższenia.

(05:13):
Nie stanowiła dla mnie specjalnych trudności i
przebycie było tylko kwestią czasu.
Naturalnie przewyższenia dawały w kość, ale zjazdy to była
bajka, bo mój fat bajke cudownierozkłada ciężar na swoich
dwunastocentymetrowych oponach. Banan nie schodził mi z twarzy
aż do kolejnego podejścia co chwila przejeżdżające samochody

(05:34):
i mosty na rzekach dawały poczucie, że Jestem w
cywilizacji często z samochodów,które mnie mijały.
Ktoś zadawał pytanie, czy wszystko jest w porządku i czy
nie potrzebuje pomocy. Podnosiłem kciuk, dziękowałem i
pociłem się dalej. Przy drogach jest również
bezpieczniej. Aktywność niedźwiedzi jest
znacznie niższa na widok pasących się karibu bądź piżmo
Wołów. Niestety.

(05:55):
Nie miałem szczęścia. Na początku miałem różne
zakłady, wielkie ciężarówki śmigały obok mnie przewożąc
jakieś kamienie, żwir, prawdopodobnie urobek z kopalni.
Dużo się tu działo i było trochęindustrialnie im dalej od nom
tym donośniejszy był świergot ptaków nad głową latały samoloty
jeden za drugim rozwożąc towary i ludzi do breviction team city

(06:16):
i wales. Nie mogłem uwierzyć, że zaczynam
przygodę, do której szykowałem się pół roku.
Drogawiła się przez przepiękne wyrzynne łąki tundrowe schodząc
co jakiś czas do rzek, oferując wodę, to wspinając się wyżej,
prezentując widoki na surowe, wyrzeźbione przez lodowce pasmo
gór kigluic droga prowadzi przezjedne z najstarszych obszarów
wydobycia złota w kraju i kończysię.

(06:37):
W jedynej rdzennej wiosce na letnim systemie dróg teler nadal
pamiętajmy jednak, że te drogi wokół noum nie są połączone z
drogami, które wiodą potem do Kanady.
Pierwszego dnia w 9 godzin i 15 minut pokonałem 70 km i 1100 m
przewyższenia. Tyłek mnie bolał pod górę rower
prowadziłem zatrzymywałem się często na odpoczynek, herbatkę i

(07:01):
raz na obiad przerzuciłem możliwie jak najwięcej ciężaru z
plecaka na rower i zastosowałem patent, dzięki któremu jadąc
opierałem. Plecaka o mój berkanister, czyli
duży plastikowy pojemnik z anty niedźwiedziowym zamknięciem to
również odciążało moje plecy to był piękny słoneczny dzień na
noc zatrzymałem się na jednym zewzniesień przy drodze rozbiłem

(07:21):
namiot. I padłem, no myślałem, że będzie
łatwiej. Powiem szczerze, myślę, że
dzisiaj nie dotrę do telery związku z tym co jest dla mnie
ogromnym zaskoczeniem, nie ma sensu się zajeżdżać.
Myślę, że zacznę szukać jakiegośmiejsca na postu.
Jeszcze zrobię tutaj tylko 2 górki i trzeba odpocząć.
Nie ma się, co, nie ma się co zajeżdżać.

(07:42):
Ogólnie duże zachmurzenie, ale jest ciepło, ciepło i
przyjemnie. Buźka.
Dzień drugi. Dzięki opasce na oczy spałem
długo. Zbieranie się rano zajęło mi
około 2 godzin. Spacer po wodę, śniadanie,
składanie obozowiska pakowanieroweru wszystko trwało,

(08:05):
a że nigdzie mi się nie spieszyło, wszystko robiłem
powoli i z namaszczeniem korzystając z pięknej pogody nie
chciałem też nic zepsuć ani zgubić.
Robiłem jedną rzecz naraz, miła odmiana od codzienności, brak
social mediów, laptopa, rozmów telefonicznych, brak elementów
rozpraszających tylko wsiąkałem w przestrzeń i rozglądałem się,
czy nie widać niedźwiedzi. Była niedziela, ruch ciężkich

(08:29):
samochodów na drodze do teller ustał piękne widoki i mniejsze
przewyższenia powodowały, że podróż była szybsza i
przyjemniejsza. Przystawałem przy rzekach, które
malowniczo przecinały drogę, patrzyłem w dal i widziałem, jak
droga, którą podążam snuje się pomiędzy wzgórzami 15 km przed
końcem drogi wjechałem na wzniesienie, z którego
zobaczyłem jak na dłoni cały mójplac zabaw na następne kilka dni

(08:52):
zobaczyłem kanał, który miałem przekroczyć na pacrafcie brevit
Machine i góry jork. Wszystko to by.
Widoczny jak na dłoni to było niesamowite uczucie, zobaczyć to
wszystko na żywo w Realu to trochę tak jak zobaczyć wie, że
eiffla lub wierzę w pisie lub katedrę notre dame.
Po raz pierwszy widok tak dobrzeznany, że nie wiesz do końca czy

(09:12):
patrzysz na zdjęcie, czy już jednak na rzeczywistość powiem
wam, że to jest niesamowite, byćw miejscu, w którym byłem palcem
na mapie 100 razy. To jest troszeczkę nierealne,
jak człowiek dociera w takie miejsce, na którym mu zależy.
Tele jest większe niż podejrzewałem.
Chodźmy sprawdzić co tam jest. Jechałem przez leniwe,

(09:35):
zaniedbane i zagracone miasteczko teler po stronie
Grand the harbor stały drewnianekonstrukcje do suszenia ryb.
Zaczepiła mnie pewna rodzina, która podjechała na kładzie z
dziećmi i zaczęliśmy rozmawiać, kim Jestem i co tu robię, skąd
jesteś z Polski? Wiecie gdzie to jest?
Nie w środku Europy uprościłem nasze położenie, ale nadal ich

(09:58):
twarzy nie dawały po sobie poznać, że lokalizują to
miejsce. Kończyła mi się woda, zauważyłem
na ganku domu pewną panią. Na początku rozmawialiśmy, jak
zwykle o to, kim Jestem i co tu robię.
Po czym zapytałem, czy nie mógłbym zaczerpnąć u niej wody.
Była lekko zakłopotana, czego dokońca nie rozumiałem, ale po
chwili wyniosła z wnętrza domu na taras biały kubeł wypełniony

(10:19):
wodą wykazała zaniepokojenie, żew wodzie pływają jakieś
farfocle. Powiedziałem, że zupełnie mi to
nie przeszkadza. Napełniłem bukłak i na wszelki
wypadek wrzuciłem do niego 2 pastylki oczyszczające.
Zjadłem lunch i strzeliłem obowiązkową fotę przed budynkiem
teller Trade trading Corporation.
Które teraz stanowi wspomnienie miejsca niegdyś tętniącego

(10:41):
życiem. Na początku dwudziestego wieku w
tej innu pirackiej miejscowości mieszkało 5000 osób.
W tej chwili mieszka tu 229 osób.
Lokalne społeczności z weils dają midi, teller, mission,
merris, iglo i Kings Island. Przebywały tutaj, aby wymieniać

(11:02):
się towarami steller jest związana również ciekawa
historia arktycznych eksploracji. 11 maja 26 roku.
Z nial na asfalt bardziej wystartował sterowiec norrges
realdem amund amundsenem. Konstruktorem umberto nobile i
amerykańskim przedsiębiorcą i polar nikiem lincolnem elsortem
na pokładzie ekspedycja miała nacelu przelecenie nad kołem

(11:25):
polarnym i dotarcie do mną następnego dnia amon sen dotarł
nad koło polarne, gdzie z wysokości 300 m zrzucił 3 flagi,
norweską, amerykańską i włoską ipoleciał dalej w kierunku.
No jednak fatalna widoczność spowodowała, że ekspedycja
musiała zakończyć się wcześniej i wylądowali właśnie w tyler,

(11:45):
gdzie zostali gorąco przywit. Przez mieszkańców do końca nie
wiadomo, jak ekipa z norge dotarła z teller.
Dną prawdopodobnie wykorzystali do tego zarówno łodzie, jak i
sanie i psie zaprzęgi. W noom zostali przywitani jako
bohaterowie ekspedycja norge była znacząca nie tylko ze
względu na to, że dokonała pierwszego potwierdzonego
przelotu nad biegunem północnym,lecz także dlatego, że

(12:07):
przyczyniła się do rozwoju lotnictwa międzynarodowej
współpracy i rozszerzenia wiedzyo arktyce.
Wyprawa ta pozostaje kamieniem milowym w historii eksploracji.
Obecnie teler przeżywa. Przez transformacji związane z
coraz częściej występującymi silnymi sztormami i podnoszącym
się poziomem wód, miejscowość coraz bardziej jest przesuwana w
głąb lądu na wzniesienia. W latach 2005 9 11 sztormy

(12:32):
poważnie zniszczyły miasteczko. Prądy wywołane sztormami były
tak silne, że przerwały nawet solidne podwodne połączenie
elektryczne z brevic mission, idące pod kanałem, przez który
za chwilę zresztą miałem się przeprawić.
Deller jest na liście prawie 37 miejscowości zamieszkiwanych
przez rdzennych mieszkańców alaski.
Przeznaczonych do przesiedlenia z powodu zmian klimatycznych

(12:53):
pojechałem na koniec piaszczystej mierzei i zacząłem
przygotowywać się do zmiany. Trybuna pacrafting, aby
przekroczyć kanał spotkałem tam wielu wędkarzy.
Niektórzy z nich byli inuitami niektórzy białymi Amerykanami
pracującymi przy montowaniu zbiorników z paliwem, które
niedawno przepłynęło tutaj na statku.
Moja obecność wywołała zainteresowanie.

(13:13):
Gdzie jedziesz? Pytali do Wells.
Chwila namysłu narowerze no tak,ale tam są góry.
No tak wiem, mam Plan, żeby się przeze mnie przedostać, a jak
przepłyniesz przez kanał mam pacraft w tym momencie
następowały 2 różne reakcje, młodzi biali, napakowani,

(13:34):
monterzy mówili, ale z ciebie kozak i nukiaci patrzyli na mnie
jak pompuje pacraft i pytali z niedowierzaniem, ej, robiłeś to
już kiedyś wie, że tu giną ludzie, może poproś kogoś, żeby
cię przewiózł na drugą stronę. Zarówno jedni, jak i drudzy
stali na końcu cypla i łapali łososie.
Zauważyłem u nich ciekawą technikę łapania rybkarstwo,

(13:55):
jakie znam z Polski. Polega na tym, że rzucasz
spławik z przynętą lub błystkę na spinningu w obszar, gdzie
masz nadzieję, że będzie ryba i czekasz tutaj łosoś jest tyle,
że błystkę zarzuca się tuż pod samą gębę ryby.
Wędkarze wykonują bardzo wiele małych rzutów, idąc cały czas
wzdłuż plaży i cały czas widząc rybę.

(14:15):
Niektórzy nawet próbują wyszarpać rybę na brzeg za
dowolną część jej ciała, nie czekając nawet na to, czy ryba
połknie przynętę, rozmawiało mi się z nimi świetnie, ale
strzeliła co najmniej godzinę natym cyplu.
Zanim się spakowałem i zbudowałem packard z rowerem,
jeszcze tylko poprosiłem pewnegochłopaka o podanie mi kamery,
którą zostawiłem na brzegu, bo chciałem nakręcić jak woduje

(14:36):
packard i odpływam zgodził się zniechęcią, bo złapał właśnie
łososia i wsiadał. Nakłada, aby swoją zdobycz
zawieźć prosto do mamy. Misja przekroczenia kanału
zakończono pomyślnie. Wiatr miałem w plecy w ogóle
przepchnęło mnie w ogóle bez żadnego problemu, nawet nie

(14:57):
poczułem, kiedy byłem już po drugiej stronie kanału, który
przy innych warunkach potrafi być zabójczy.
Na drugiej stronie czekało mnie zaskoczenie.
Złożyłem cały sprzęt i znów byłem na 2 kółkach.
Wsiadłem na rower, a ten nie chciał ruszyć z miejsca.
Kamienie na plaży były różnych rozmiarów, od malutkich
powiększa, ale główny problem polegał na tym, że były

(15:19):
rozjeżdżone wkładami i luźno ze sobą zmieszane.
Nie two. Spójnego podłoża kołaroweru
boksował w miejscu. Przypomniałem sobie wtedy, że
muszę spuścić powietrze z kół, aby tarcie było większe.
Rower zaczął jechać, ale nadal powoli musiałem znaleźć takie
miejsce na plaży, gdzie śladu wkładów było mniej.
Znalazłem takie miejsce, ale po 2 3 kilometrach stwierdziłem, że

(15:41):
zakończę ten dzień, bo słońce było piękne i zapowiadał się
jeden z tych wspaniałych, letnich, arktycznych,
niekończących się wieczorów. Które dopiero zaczynałem
poznawać, a które pod koniec takbardzo polubiłem.
Mój wieczorny rytuał wyglądał następująco.
Rozbijam namiot, przygotowuję spanie idąc z wiatrem 200 m,

(16:01):
wynoszę kuchnię, zalewam liofilizat.
Przeżywam najdłuższe 10 15 minutczekając, aż będzie gotowy do
spożycia. Jem, przenoszę zabezpieczone
przed niedźwiedziami jedzenie w inne miejsce, wracam do namiotu,
gdzie okazuje się, że zapomniałem zdjęć sakwę ze
smakołykami zroweru i wsadzić jedo już oddalonego od miejsca
spania pojemnika na jedzenie. Pomimo wszystko robię to, wracam

(16:24):
do namiotu, padam i zasypiam. Dzień trzeci obudziłem się
bardzo późno, chyba po dziewiątej do brevik mission
miałem 7 km i ciągle po plaży jechało mi się ciężko, ale w
pewnym momencie nakładzie podjechała do mnie starsza
kobieta i zadając standardowe pytania o to, co planuje.

(16:45):
Powiedziała, że za chwilę zacznie się utwardzona droga.
Gdy dotarłem do tej drogi w okolicy pasa startowego
spotkałem kolejne 2 osoby, tym razem 2 panów w pickupie, którzy
zatrzymali się i spytali, czy nie zabrałem znow jakiegoś piwa,
uśmiali się i pojechali dalej. Break mission zaskoczyła mnie
swoim rozmiarem sporo domów nowych bądź wyglądających na

(17:06):
nowe. Z wymienionym saidingiem,
ułożone równo i we względnym porządku.
Jednak podobnie jak w teler zauważyłem spory bałagan wokół
tych domostw. Nowy budynek szkoły, plac zabaw,
klub dla dzieci i sklep, który akurat zamknęli, bo była pora
lunchu. Nie dało się również nie
zauważyć charakterystycznych stelaży, na których stoją domy.
Ostatnie lata to nasilenie się topnienia wieloletniej zmarzliny

(17:28):
i erozji gleby. Kiedyś zmarzlina była tak
twarda. Beton i budowano na niej
wszystko. Niestety teraz domy zaczynają
tracić poziom i zapadać się co roku dokonywana jest korekta i
domy są poziomowane do tego właśnie służą te stelaże, które
mają specjalne podstawy z regulowaną wysokością.
Arktyka odczuwa zmiany klimatu najboleśniej, a sytuacja

(17:50):
mieszkaniowa ludności lokalnej jest niepewna i w jakiejś
perspektywie czasu są gotowi na przeniesienie się na wyższy
teren lub zupełne przesiedlenie w inne miejsce.
Brevig myślnik, pierwotnie znanajako tyler mission lub teller
rainder station. Została założona jako osada pod
koniec dziewiętnastego wieku. Obszar ten był tradycyjnie

(18:10):
zamieszkiwany przez ludność i nupia, która żyła z ziemi dzięki
polowaniu rybołówstwu i zbieractwo polegali na ssakach
morskich, takich jak foki i wieloryby, a także na karibu,
rybach i jagodach, które stanowiły podstawę ich
wyżywienia. W latach dziewięćdziesiątych
dziewiętnastego wieku rząd Stanów Zjednoczonych zainicjował
projekt hodowli reniferów na półwyspie suward, aby zapewnić

(18:31):
trwałe źródło żywności i możliwości ekonomiczne dla
rdzennych społeczności. Renifery zostały sprowadzone z
Syberii. Projekt miał znaczący wpływ na
lokalną gospodarkę i sposób życia, wprowadzając nowy
przemysł i zmieniając tradycyjnewzorce subsystencji.
Subsystencja, czyli gospodarka naturalna polega na tym, że
ludzie wytwarzają tylko tyle, ile jest potrzebne do przeżycia

(18:53):
z niewielkim nadmiarem lub bez nadmiaru do wymiany handlowej.
Takie społeczeństwa często opierają się na rolnictwie,
łowiectwie, zbieractwie czy rybołówstwie, a ich produkcja
jest ograniczona do zaspokajaniawłasnych potrzeb rodziny lub
społeczności. Totalny minimalizm, wioska
breviction została oficjalnie założona w 1891 roku przez

(19:13):
norweskich misjonarzy ewangelicko luterańskich.
Nazwa brevik pochodzi od tole fallarsena breviga luterańskiego
duchownego, który był jednym z pierwszych misjonarzy w tej
okolicy. Misja została założona, aby
zapewnić miejscowej ludności i nupia naukę religii, edukacji
oraz opiekę medyczną. Oczywiście jak każda misja ta

(19:34):
również była przejawem kolonializmu.
W 1918 roku grypa rozprzestrzeniła się po całym
świecie i po alasce zniszczycielskimi skutkami.
Miała katastrofalny wpływ na brevik mission, prawie cała
populacja wioski zginęła, ocalało zaledwie kilka osób.
To samo wydarzyło się w teler i w merys iglo, o czym miałem się

(19:55):
dowiedzieć przy innej okazji. Wbrew ich myśli są 2 sklepy.
Jeden z nich był otwarty, więc pojechałem zobaczyć, jak jest
zaopatrzone i powiem szczerze, kopara mi opadła opowieści na
temat lichego zaopatrzenia sklepów w wioskach rdzennych
społeczności okazały się fałszywe.

(20:15):
Mogłem tam dostać wszystko po Red Bulla i wegańską zupę w
puszce. Kupiłem produkty na obiad i
pojechałem pod drugi sklep, który jak nie mówili był jeszcze
lepiej zaopatrzony i był bliżej centrum miasteczka.
Usiadłem pod sklepem i czekając na otwarcie przyrządziłem sobie
obiad. Reakcje mieszkańców na moje
pojawienie się były różne. Część przychodziła

(20:36):
zainteresowana tym, co tu robię,część przechodziła ze
spuszczonym wzrokiem, część robiła kółka, zanim podeszła,
dzieciaki biegały, patrzyły się i wygłupiały nastolatki
chichrały. Pewna dziewczyna podeszła z mamą
i zapytała, czy mam żonę. Grzecznie odpowiedziałem.
Że owszem, sklep został otwarty i rzeczywiście był zaopatrzony

(20:56):
lepiej niż poprzedni świeżych warzyw.
Oczywiście nie było bez przesady.
Ale znalazłem tam jeden produkt,który miał mi bardzo pomóc w
dalszej drodze. Suszone ziemniaki puree z serem
nie ma co ukrywać. Jestem gościem, który umie i
lubi zjeść, a większość liofilizat ów, którym miałem,
mimo że zapewniały relatywnie wysoki poziom kalorii, nie

(21:17):
dawały poczucia nasycenia. Wziąłem na drogę trochę tych
torebek z ziemniakami i dosypywał m, potem do liofilizat
UE na dalszy etap podróży musiałem zdobyć też wodę, bo
kolejne kilometry to była tylko plaża bez dostępu do rzek.
Miejscowi polecali mi kupić wodęw plastikowych butelkach.
Ujęcie wody słodkiej było bardzodaleko.
A miejscowi nie chcieli, żebym się zatruł, bo oni sami obawiali

(21:39):
się gorączki spowodowanej zatruciem przez padlinę bobrów.
Tak też zrobiłem i wypełniłem bukłak oraz pozostałe butelki,
które miałem. Nawiązałem rozmowy z pewną panią
w wieku około 60 lat urodziła się wną, gdy jej rodzice się
rozwiedli, walczyli ze sobą o opiekę nad dziećmi, w końcu
została z mamą, którą wysłano dobre wiek myszy na odwyk.

(22:00):
Gdy skończyła 18 lat, stwierdziła, że nie chcę tu
siedzieć i tylko sprzątać i gotować wyjechała.
Nie wiem dokładnie gdzie, ale powiedziała, że pojeździła po
Stanach, teraz ją znowu przyciągnęło do brevik i zajmuje
się wnukiem. Powiedziała, że ona też kiedyś
prowadziła życie pełne przygód itrochę mi zazdrościła.
Na koniec zadałem jej pytanie, czy hodują sami warzywa?

(22:20):
Powiedziała, że czasami niektórym coś się uda, ale w
zasadzie to nie wiedzą po prostujak to robić.
Po zakupach, jedzeniu i rozmowach byłem gotów do drogi.
Wiedziałem, że za kilka kilometrów będę musiał przejść w
tryb pacraftingowy, żeby pokonaćprzerwany fragment plaży, przez
który wody morza beringa. Wdzierały się do brevitle.
To był trzeci dzień na rowerze. Tyłek był ciągle obolały,

(22:43):
postanowiłem więc spędzić tego dnia więcej czasu na po 2
kilometrach znalazłem dobre miejsce i zbudowałem cały mój
dobytek na wody. Brevit lagune to była czysta
przyjemność, świeciło słońce, słuchałem ptaków, pływałem wokół
małych trawiastych wysepek rozrzuconych po lagunie.
Gdy Jestem na patracie gębami się śmieje, jazda na rowerze

(23:04):
jest w miarę naturalna, ale to, że siedzę z rowerem na pacrafcie
już mniej i ciągle mnie bawi, żeto działa.
Przypomniało mi się jak kilka miesięcy wcześniej trenowałem do
tej eskapady na zalewie mietkowskim.
Siedząc na środku zalewu i patrząc na ślężę miałem to samo
uczucie dziecięcej radości i dziwnej satysfakcji z nauczenia
się nowych umiejętności, głowę przepełniał mi potencjał

(23:27):
możliwości. Po 3 godzinach płynięcia
zszedłem na ląd i znowu przetransformowałem wszystko na
tryb rowerowy do ujścia rzeki lost River.
Miałem około 20 km. Nie miałem w planach tam dzisiaj
dotrzeć, zwłaszcza, że według relacji montera steller byli tam
górnicy, a ja chciałem zostać sam przynajmniej na chwilę.
Przez kolejne kilka kilometrów plaży spotykałem jeszcze jakieś

(23:47):
zabudowania z drewna, namioty, rdzewiające, stare maszyny
spalinowe o nieznanymi zastosowaniem.
Potem już tylko bardzo dużo suchego, wyrzuconego przez morze
drewna wiedziałem, że śpię dzisiaj na plaży, więc szukałem
miejsca, które mogłoby mnie osłonić od potencjalnego wiatru.
Na razie było spokojnie, ale zbliżał się wieczór i zaczynało
mocniej wiać. Miałem około 15 km do lost

(24:09):
River, gdy zauważyłem na plaży duże drzewo z wystającym do góry
konarem. Postanowiłem się zatrzymać,
obłożyć go pozostałymi leżącymi luzem gałęziami i zapewnić sobie
spokojny sen. Wiało wtedy z południowego
Zachodu. Jak pomyślałem, tak zrobiłem,
upewniłem się jeszcze, czy w okolicy nie ma zdechłych fok, bo
ich sweter potrafi ściągnąć niedźwiedzie na plażę, zjadłem
kolację. Niestety zaczynało wiać coraz

(24:31):
mocniej i się rozpadało. Poszedłem spać.
Dzień czwarty sztorm przyszła zapowiadana zła pogoda obudziło
mnie w nocy szamotanie się z namiotu na wietrze z piachu
wyrwało większość szpilak wiatr odkręcił na południowy wschód, a
z tej strony nie miałem ochrony.Odpaliłem garmina i sprawdziłem

(24:54):
prognozę pogody. Miało wiać i padać cały kolejny
dzień i następne też w porywach prędkość wiatru dochodziła do 55
km/h. Na razie chciałem trochę pospać
i zebrać siły. Włożyłem suchy kombinezon, aby
nie moczyć rzeczy i wyszedłem z.Może było już konkretnie
rozbujane wyglądało jak wkurzonyBałtyk było szaro i wilgotno,

(25:14):
rozejrzałem się za snujący mi włochatymi stworzeniami, ale
chyba ta pogoda. Też nie przypadła im do gustu.
Postanowiłem przenieść namiot niżej i dalej nie mogłem oddalić
się znacznie od morza, bo byłem na mierzei, a za nią brevic
laguno, na której poziom wraz z morzem podnosił się.
Musiałem uważać, aby przypływ nie wdarł mi się do namiotu.

(25:36):
Dane o przepływach sprawdziłem oczywiście wcześniej przed
wyprawą wiedziałem. Poziom wody będzie podnosił się
nieznacznie od 30 do 50 cm. Między ósmą wieczorem a ósmą
rano, więc to nie był duży problem, którym musiałem się
jakoś przyjmować. Niemniej jednak brałem go pod.
Uwagę sn zabezpieczyłem szpilki od namiotu, kładąc na nich kłody
drewna i mocując część winek do roweru namiot furczał trochę

(25:58):
mniej i zasnąłem. Spałem długo po przebudzeniu.
Sprawdziłem pogodę, ale prognozanie dawała nadziei.
Postanowiłem, że jeszcze poczekam.
Nic nie jadłem, żeby nie pozbawiać się zapasów jedzenia.
Miałem jednak problem z wodą. Zostały mi 2 l najbliższa rzecz.
I trasie to właśnie lost River 15 km.
Dalej alternatywą był powrót do brevik.

(26:18):
Zacząłem rozważać tę opcję i znowu przysnąłem.
Zobaczcie jak wali. Gdy się obudziłem, zauważyłem,
że zaniedbałem ochronę śpiwora przed kondensacją, czyli
skraplaniem się wody na powierzchni namiotu od środka
poły mojego minimalistycznego. Jedno masztowego

(26:39):
jednopowłokowego namiotu przylegały do mojego puchowego
śpiwora. Który zaczął niebezpiecznie
nasiąkać, a jak wiadomo mokry puch nie grzeje i powoli się
suszy. Zapaliła mi się czerwona lampka,
wyjąłem folię nrc i owinąłem dolną część śpiwora, bo tam
przemógł najbardziej, ale to niegwarantowało suszenia na

(26:59):
awaryjne sytuacje. Tego typu miałem zapas gazu, ale
na razie nie suszyłem nic, tylkostarałem się przespać.
Tę pogodę postanowiłem wyjść na zewnątrz, żeby sprawdzić, czy
nie ma niedźwiedzi i czy namiot jest dobrze przymocowany.
Wskoczyłem w suchy kombinezon i wyszedłem z namiotu.
Zauważyłem małe pęknięcie na poszyciu.
Wyjąłem z zestawu naprawczego taśmy tajweck i nakleiłem.

(27:20):
Łaty. Utwór kurczącego na wietrze
walczącego o przetrwanie namiotuznowu przysnąłem.
Gdy się ocknąłem, dół śpiwora był już bardzo mokry.
W trakcie snu zsunąłem się z karimaty, więc leżałem
praktycznie na ziemi, niby materiał nieprzemakalny, ale
kondensacja robi swoje, aby unikać dotykania ścianek,
namiotu, obłożyłem się dodatkowotorbami, plecakiem, pacraftem i

(27:42):
wszystkim co miałem, ale moja sytuacja nie wyglądała.
Dobrze pogoda się jeszcze bardziej pogarsza.
Jeszcze w zwiad się wzmógł, deszcz leje jeszcze bardziej.
Mam przemoczony i śpiwór na stopach.
Wydaje się dlatego, że że leżał poza kary, mapą i przemógł od.

(28:06):
Dna namiotu. Ja tak nawala, że cały namiot
właściwie na mnie leży, więc to jest.
Słabe, mam nadzieję, że rano to się wszystko uspokoi i uciekam
stąd. Nie czułem się w namiocie
bezpiecznie. Byłem pewien, że chcę wracać,

(28:27):
ale chciałem poczekać na zmianę pogody.
Na to było mniej jeszcze stać. Z teorii wiedziałem, że wypadki
w górach czy ogólnie na świeżym powietrzu nie biorą się z
pojedynczych błędów, ale z seriimałych, które finalnie prowadzą
do kryzysowych sytuacji, z których nie ma wyjścia.
Poczułem, że mokro, śpiwór i brak nadziei na poprawę pogody.
Jest właśnie tym małym czymś, comoże wpłynąć na moje zdrowie i

(28:49):
życie. Obiektywnie.
Moja sytuacja nie była dramatyczna, ale zupełnie
inaczej odczuwa się takie niedogodności jak mokry śpiwór.
Gdy jest się samemu na nieznanymterenie na końcu świata.
Podczas swojej pierwszej samotnej wyprawy w dzicz tu i
teraz nie wyglądało kolorowo. Moje myśli krążyły wokół żony i
córki domowego ciepła i spokoju spędzania weekendów na jedzeniu,

(29:09):
rozmowach, spacerach i oglądaniufilmów.
Czułem, że sięgając do dyskomfortu, który był tak
niezwykle namacalny, jak nigdy wcześniej, w moim życiu odkrywam
coś niezwykle ważnego i prostego, przypomniały mi się
słowa ldzydaton bohaterki filmu 1883.
Nie ma nieba, do którego można uciec, bo już w nim jesteśmy.

(29:30):
Piekło też tu jest one współistnieją tutaj obok siebie,
a bóg? To ziemia.
Dzień piąty odwrót. O pierwszej w nocy obudziła mnie
Cisza, wyszedłem na zewnątrz, wieje, ale nie pada.

(29:53):
Sprawdziłem prognozę pogody, zmieniła się przez kolejne kilka
godzin. Miał być słabszy wiatr i 20%
deszczu. Dokładnie takie warunki, jakie
były prognozowane na godzinę 8:00.
Szybko podjąłem decyzję, że to jest moment na odwrót.
Wskoczyłem w suchy kombinezon, coś zjadłem zacząłem.
Zwijać obóz i pakować rower. Cieszyłem się, że nie pada.
Co prawda wszystkie rzeczy pakowałem w namiocie w worki

(30:14):
wodoszczelne, więc od biedy mogłem wszystko wyjąć z namiotu
i tak by nie. Ale po prostu jest trochę
przyjemniej, bez deszczu, gdy byłem już gotowy do drogi, znów
poczułem się komfortowo. Było mi ciepło, bezpiecznie.
Byłem wewnętrznie nakręcony do akcji ratunkowej, wiedziałem, co
robić. Znałem drogę powrotną i w
dodatku wiatr wiał mi w plecy. Po kilku kilometrach dojechałem

(30:36):
do porządnego namiotu, który wcześniej widziałem, wszedłem do
środka, łóżko, woda, piecyk, drewno.
Czego chcieć więcej? Na pewno zatrzymałbym się tu w
bardziej kryzysowej sytuacji, ale znając amerykańskie Prawo i
ich przywiązanie do własności, nie chciałem zostać nieproszonym
gościem tylko ruszyć dalej. Zwłaszcza, że czułem się dobrze,
niosła mnie adrenalina. Przede wszystkim byłem bardzo

(30:59):
ciekaw, co mnie czeka w brevic mission, jak mnie tam przyjmą i
czy uda mi się znaleźć dach nad głową.
Przede mną jednak było najtrudniejsze, a przynajmniej
wtedy tak mi się wydawało. Przeprawa przez brwik lagun w
miejscu, gdzie może beringa przycina plażę.
To miejsce, przez które wcześniej przepłynąłem
pogwizdując przy pięknej pogodzie, teraz wyglądało
zupełnie inaczej. Zobaczyłem 2 prądy, które

(31:23):
ścierają się i tworzą niebezpieczne wiry na
powierzchni wody. Nasłuchałem się o tym, że taki
wir potrafi wciągnąć pakt raft pod wodę.
Jeden prąd pochodził od wpycha do laguny wody z morza, drugi to
rozpędzona wiatrem woda laguny po debatowałem, w którym miejscu
zwodować pacraft i w końcu znalazłem dla siebie drogę.
Chciałem spędzić na wodzie jak najmniej czasu kilkadziesiąt

(31:45):
metrów ode mnie była mała łacha kamieni, która była poza
zasięgiem tych wirów, zwodowałemsię i zaczęły mocno wiosłować w
stronę tej wysepki, jak tylko przestawałem wiosłować,
zaczynało mną obracać. Wbiłem się w wysepkę z całym
impetem, jaki miałem. Wyszedłem i przyciągnąłem z
całym ładunkiem na drugą stronę łachy.

(32:06):
Część pierwsza zakończona oddaliłem się od miejsca, w
którym może wpadało do laguny. Teraz czekała mnie druga
przeprawa już na właściwy brzeg,gdzie mogłem kontynuować podróż.
Narowerze miałem 2 opcje albo popłynąć na prawą stronę laguny,
gdzie była mi dobrze znana plaża, którą jechałem wcześniej
albo na lewą, gdzie widziałem wcześniej układy.

(32:27):
Oczywiście bardziej interesowałamnie plaża.
Oznaczało to jednak płynięcie w poprzek silnego nurtu.
Po chwili płynięcia okazało się,że nie jest to możliwe.
Kręciło mną i spychało z wiatrem.
Byłem więc skazany, aby wylądować po lewej, zielonej
stronie laguny, dobiłem do brzegu i wyciągnąłem cały sprzęt
na wysoką trawę, pakuje rower, zwijam.

(32:48):
Graty i lecę do brevik to tylko 3 km wiedziałem, że żyję, ulżyło
mi, ale to nie był koniec trudności, gdy już byłem gotowy
do drogi, sprawdziłem mapę brzeg, na którym stałem był cały
zielony, co oznaczało jedno tundrę zauważyłem ślady układów
i poszedłem w ich stronę, ale istniały tylko na kawałku
podejścia z brzegu laguny na tundrę.

(33:09):
Która rozciągała się około 5 m. Wyżej podejście było strome i
błotniste. Ślizgałem się próbowałem trawers
ować w końcu wdrapałem się i zobaczyłem przed sobą zieleń
tundry, była Mgła i padał deszczklimatycznie.

(33:30):
Przyszedł moment, aby zmierzyć się z legendami o chodzeniu po
tundrze. Na początku widziałem jeszcze
ślady wkładów, które rozgarnęły trawy podmokłej do wysokości
kostek tundry, a ja zostałem z ciężkim plecakiem irowerem na
polu wielkich kęp traw, tak zwanych tasaksów nie znalazłem w
języku polskim żadnego trafnego odpowiednika, ale wyobraźcie

(33:51):
sobie, że to jest tak, jakbyściejuż na mokrej tundrze z wysoką
trawą postawili. Bańki, które kiedyś stawiały nam
matki. Różnica jest taka, że te bańki
zostały na powierzchni tundry nazawsze i obrosły trawą i nie za
bardzo są stabilne. Jeśli staniecie na nich, to nie
utrzymacie się. Stopa zacznie zjeżdżać.
Ta soky są od siebie oddalone, czasem o pół metra, a czasem 2

(34:13):
nie było przed nimi ucieczki. Przerzuciłem część bagażu
zroweru na plecy i zacząłem się przedzierać, gdy podnosiłem
przednie koło, żeby przenieść jenad ta soksem tylne koło
blokowało mi się o ten stojący za mną, a gdy rower się
blokował, brałem go na ramię i przenosiłem.
Ciężka harówka od czasu do czasupole tundry było przycinane
strumieniami wpadającymi do laguny, co oznaczało konieczność

(34:36):
zejścia w dół do strumienia i powrót na tundrę oraz omijanie
krzaków rosnących. Wzdłuż strumienia, upewniając
się, że tam nie ma niedźwiedzi, tak jak nie.
No przejście przez tundrę było mocnym doświadczeniem fizycznym
i duchowym fizycznym, bo to byłojak wizyta na siłowni i tak też
tę czynność traktowałem kilka powtórzeń, przerwa, kilka

(34:57):
powtórzeń, przerwa duchowym. Bo zostawiłem na tym polu
kawałek duszy. Wiedziałem, że w końcu dojdę do
brevik, ale kilka razy chciałem porzucić rower albo przenieść
cały mój dobytek w częściach. Były momenty, że zamierałem w

(35:19):
poczuciu beznadziei i niemocy, po prostu stałym pośrodku i się
nie ruszałem, tylko patrzyłem nato światełko pasa startowego.
Potrafiłem tak stać kilkadziesiąt sekund, myślałem
wtedy, co ja tu, do cholery robię, dotarło do mnie, dlaczego
człowiek wydeptuje ścieżki, że nie pakuje się wszędzie gdzie
popadnie. Człowiek nie jest przecież
sarenką, kozicą czy karibu nawetzwierzęta wyde.

(35:41):
Swoje własneścieżki, a mi się wydaje, że ja dam radę do tego
zrowerem żałosne to breviction dotarłem o ósmej rano,
miasteczko było wymarłe dla mieszkańców, to wczesna pora.
Latem funkcjonują do północy i wstają późno.
Podjechałem podoba sklepy, zamknięte żywej duszy, nie było
na ulicach, jedynie w centrum medycznym paliło się światło i

(36:04):
stały zaparkowane pod nim 2 kłady.
Wszedłem do środka, wyglądałem jak kosmita w kurtce kasku,
kamizelce ratunkowej i okularach.
Cały uciekałem wodą, więc nie chciałem wchodzić na korytarz
przychodni zawołałem wyszła panidoktor, której opowiedziałem
moją sytuację i spytałem się, czy nie wie, czy ktoś jest w
stanie udzielić mi dachu nad głową.

(36:26):
Pani doktor nie była stąd i nikogo tu nie znała, ale zanim
wyszła pacjentka, która słyszałanaszą rozmowę i powiedziała, że
mogę spróbować zapytać księdza wkościele, rozmowa z kobietami
się przedłużała. Zapytała mnie, czy aby nie
Jestem uciekinierem z Rosji, który chce nielegalnie
przekroczyć granicy. Zapewniłem, że mam paszport i
wizę. Po chwili wszedł policjant.

(36:47):
Nie wiem czy mnie zobaczył, czy został wezwany przez panie
okazał się bardzo miłym człowiekiem, który powiedział,
że zabierze mnie do multi i żebym za nim jechał.
Nie miałem pojęcia, czym jest multi, ale pojechałem.
Policjant jechał przede mną nakładzie, a ja śledziłem go na
rowerze. Podjechaliśmy pod spory budynek
i weszliśmy do środka. Znalazłem się w dużej sali.

(37:07):
W czymś w rodzaju świetlicy byłotu ciepło i sucho.
Jak się później dowiedziałem, w budynku była łazienka z
prysznicem i kuchnia oraz duży piec elektryczny.
Czy mogłem sobie wymarzyć coś lepszego?
Okazuje się, że mogłem, bo gdy do pracy zeszli się pracownicy
rady miasta, która miała w tym budynku swoje biuro, okazało
się, że udostępnili mi jeden z malutkich pokoi z łóżkiem, więc

(37:29):
nie musiałem spać na podłodze. To wszystko było trochę
nierealne. Jak się okazało, multi to multi
purpus building, czyli budynek różnorakiego zastosowania.
Oprócz biur rady miasta była to poczta i jakaś serwerownia, w
której jak się okazało spał teo.Teodor pochodził z Saint Michael

(37:50):
i był nadzorcą ekipy budowlanej,która prowadziła pracę przy
usuwaniu skutków topnienia wieloletniej zmarzliny.
Pracownicy wyrównywali poziom domów i naprawiali je do tego.
Teodor był świetnym kucharzem. Poczęstował mnie kawą, jak się
możecie domyślać. Była to jedna z najlepszych kaw
w życiu. Wziąłem prysznic, przebrałem
się, usiadłem do stołu, teodor, poczęstował mnie jajecznicą na

(38:12):
boczku. Przez chwilę pogłaskałem mojego
wewnętrznego weganina i zabrałemsię za jedzenie, siedziałem
uśmiechałem się do siebie i z namaszczeniem przeżywałem każdą
chwilę ciepła i bezpieczeństwa. Jak niewiele nam potrzeba,
ciepło, dach nad głową, posiłek,cała reszta to jest szum
pomyślałem. Wyobraziłem sobie całe pokolenia

(38:38):
ludzi na ziemi, którzy w zimnie i chłodzie budowali najpierw
proste schronienia, potem chaty początkowo wędrowali aż
wyczerpywali zasoby w okolicy wybili zwierzęta, zjedli jagody,
a gdy dla wszystkich już nie starczało, ruszali dalej.
Potem osiedli, gdy nauczyli się uprawiać pszenicę, budowali
wsie, miasteczka, miasta. Aż w końcu doszli do bloków
centralnego ogrzewania, kanalizacji, Transportu

(38:59):
Miejskiego i lotniczego. Mamy wszystko, a im więcej mamy,
tym więcej problemów sami sobie stwarzamy, próbując nieustannie
poprawiać nasz byt i komfort. Podnosimy nasz status obok, nie
ma akceptacji uwagi i zapominamy, jak niewiele nam
potrzeba do szczęścia. Cywilizacja przyniosła nam
bezpieczeństwo i dłuższe życie, ale też stała się narzędziem

(39:21):
wzrostu populacji, która teraz odseparowana od natury
funkcjonuje trochę jak pasożyt na własnej planecie, cierpiąc na
globalną skalę. Człowieczeństwo skrywa w sobie
wiele paradoksów, z których jeden wybija się znacząco to, co
czyni nas potężnymi, może również doprowadzić do upadku,
jeśli zostanie nadużyta lub niezrozumiane w każdej sile tkwi

(39:42):
potencjał w słabości. Wyobraziłem sobie również
całkiem niedawne czasy tutaj, w Ameryce Północnej początek
dziewiętnastego wieku i ekspansję terytorialną ludności
napływowej z Europy i wschodnichStanów usa.
Wyobraziłem sobie trudy, z jakimi pionierzy musieli zmagać
się podczas drogi na zachód. Ich motywacja była silna ziemia,

(40:05):
złoto, przekonanie o Boskiej misji, jednak przejście na
przykład szlaku o regulskiego było wyzwaniem, któremu niewiele
osób było w stanie sprostać, chorowali na cholerę, czerwonkę
bądź tonęli w rzekach przygnieceni przewróconym wozem.
Możecie również sobie wyobrazić,jakie figle płatała pogoda przez
3200 km podczas pięcio sześciomiesięcznej podróży.

(40:25):
Oczywiście nie zapominajmy, że tej ekspansji towarzyszyła
obrzydliwa kolonizacyjne ideologia manifest testyni,
która leży u podstaw tożsamości Amerykanów, a która doprowadziła
do ludobójstwa rdzennych indiańskich plemion.
Manifest Destiny, czyli objawione przeznaczenie.
To ideologia, która ukształtowała amerykańską
ekspansję na zachód w dziewiętnastym wieku.

(40:46):
Zakładała, że Stany Zjednoczone mają boskie przeznaczenie do
rozszerzania swoich granic od Wybrzeża Atlantyku po pacyfik.
Ideologia ta opierała się na przekonaniu o wyjątkowości
amerykańskiego narodu, wyższościjego wartości, takich jak
demokracja i wolność oraz moralnym obowiązku szerzenia
tych wartości. Manifest destiny's służył jako
uzasadnienie dla agresywnej polityki terytorialnej, w tym

(41:09):
przymusowych przesiedleń rdzennych Amerykanów i wojen,
które miały na celu zdobycie nowych ziem.
Ideologia ta odzwierciedlała. Również głęboko zakorzeniony
amerykański indywidualizm i poczucie misji cywilizacyjnej,
które miałby wpływ na kształtowanie tożsamości
narodowej. I tak sobie siedzę i myślę w

(41:31):
świetlicy w brevic maszyn, będącświadomym, że Jestem częścią
tego całego systemu jako uprzywilejowany przedstawiciel
rasy białej, rdzenny mieszkaniecwarszawskiego blokowiska
wykorzystuje dokonania cywilizacji, aby przeżyć
wspaniałą przygodę i spełnić marzenie o alasce.
Jestem tu bez żadnego celu, pozachęcią bycia tu i doświadczenia,

(41:53):
czysta fanaberia. Siedzę przy stole z teodorem i
słyszę pytanie, po co chcesz dotrzeć do waliz?
Nie mam specjalnego powodu poza tym, że mam słabość do cieśniny
beringa i że chciałem tam kiedyśdotrzeć odparłem.
Chwila zakłopotania, dlaczego narowerze słyszę, lubię poruszać
się z użyciem własnych mięśni i lubię się męczyć.

(42:14):
Szukałem też czegoś nowego, więcpostanowiłem zrobić to, by
craftingowo, czyli w stylu, który powstał na alasce.
Chwila zakłopotania. Ale po co to robisz?
Pyta ponownie, jakby ciągle nie rozumiał.
Zbierasz w ten sposób pieniądze na jakiś cel okrążasz ziemię
padło. Pytanie, nie robię to tylko dla
siebie naprawdę to, co robię, nie ma większego sensu.

(42:36):
Ma go tylko dla mnie. Skończyłem w tym roku 50 lat i
postanowiłem, że zrobię coś nietypowego.
Pomyślałem też o tym moim egoizmie, że robię to dla siebie
i trochę głupio się poczułem. Może rzeczywiście mógłbym
wykorzystać ten trip do zbierania funduszy na jakiś cel?
Ale z drugiej strony, czy muszę robiłem coś ważnego dla siebie i
w moich oczach to było coś, czy to było egoistyczne?

(42:58):
Na pewno czy było egoistycznie złe?
Nie sądzę. Czy chcieliby być na moim
miejscu? Niektórzy pewnie tak, ale jakie
to ma znaczenie, jakie w ogóle ma znaczenie?
Zastanawianie się nad tym, co pomyślą inni?
Długo rozważałem, czy w ogóle z wami dzielić się tym, co
przeżyłem. Myślałem, może nie brać kamery?
Nie zawracać sobie głowy opowieścią, tylko skupić się na

(43:20):
byciu tam wiem dobrze, ile kosztuje bycie w drodze i
dokumentowanie jej. Ja mam tak, że trochę lubię to
robić. Ale szybko trudy i jednoczesnego
dokumentowania i napierania przytłaczają mnie, nie mówiąc
już o tym, że jak się robi ciężko, czyli naprawdę ciekawie
od strony historii. To wtedy w ogóle zapominam o
kręceniu czegokolwiek. Najważniejsza jednak zaleta

(43:42):
dokumentowania to fakt, że znosize mnie trochę egoizm.
Tej wyprawy byłem, przeżyłem i dzielę się tym, dając wam
rozrywkę lub inspirację, zawsze coś dzieląc się z wami rzeczami
bardzo osobistymi i prostymi. Wiem, że narażam się na
śmieszność, ale uważam, że tylkowtedy ma to sens, gdy dzielimy
się czymś tak osobistym, że czujemy się przy tym lekko
zażenowani. To, co nagrywam teraz ten

(44:05):
audiobook. Ebook, który napisałem.
Postęp social mediach to jest coś co daje wam.
Coś co daje też sobie jako pamiętnik, przeżyłem tutaj coś
ważnego i pięknego dla mnie, nawet jeśli było egoistyczne, to
z dobrych powodów potrzebowałem tego.
To nie była tylko i wyłącznie fanaberia.
Co? Odkryłem.

(44:25):
Co jest moim złotem? Malarski prawdy tak proste i
banalne, że ich wypowiedzenie wydaje się nie zmieniać niczego,
a jednak we mnie zmieniły wszystko, bo doświadczyłem ich
na własnej skórze. To bardzo intensywnie.
Moc intensywnego doświadczania jednocześnie ciałem i umysłem
jest niezwykle silna. Tej nocy udało mi się dotknąć

(44:49):
istoty życia, oddzielić szum od tego, co ważne tej niebywałej
prostoty, którą można zamknąć w jednym zdaniu.
Sensem życia jest życie, chociażsłyszałem te słowa wielokrotnie
i wy na pewno też dopiero tam, stojąc po środku wilgotnej
tundry i przepychając przez nią rower w pełni.
Ja zrozumiałem, gdy opadałem z sił tęskniąc za domem patrzyłem

(45:10):
na mgłę, siąpiący deszcz, trawy,wszystko, co mnie otaczało.
Zafascynowało mnie trwanie natury, jej czyste, istnienie,
pozbawione emocji jakby. W nieskończonym stanie nirwany.
O. Znowu zaczynam szukać słów jak o
tym wszystkim opowiedzieć. Człowiek niesie ze sobą ogrom

(45:30):
emocji, z których wiele jest zupełnie niepotrzebnych, gdy
mamy zapewniony byt, zaczynamy komplikować sobie życie w
niebywały sposób wynajdujemy problemy, spieramy się,
zastanawiamy się, czy ebook jestważniejszy, dzielimy wspólną
ziemię, granicami, bo inaczej nie potrafimy ogarnąć tego, co
mamy i wydaje nam się, że jest to klucz do przetrwania, a
przecież tak naprawdę nie posiadamy nic.

(45:51):
Jedyne co mamy, to chwila, w której żyjemy i połączenie serca
ze swoją świadomością. Uwielbiam ludzi, ale
jednocześnie uważam, że jako gatunek jesteśmy bardzo
niedojrzali. A może nigdy nie dorośniemy być
może niczego tutaj nie zdążymy się nauczyć.
Obserwowanie natury uczy mnie, że życie jest trwaniem bez
emocji. To tylko upływający czas i

(46:11):
zmiany rozciągnięte w czasie takrozległym, że nie jesteśmy w
stanie tego pojąć natura w swoimtrwaniu nie popełnia błędów, po
prostu jest to niezwykła inspiracja dla nas, ale jednak
to właśnie przeżywanie emocji czyni nas ludźmi.
Dlatego jako człowiek, istota emocjonalna, powiedziałbym,
natura niczego nie pragnie, nie boi się, nie wstydzi.

(46:33):
Można by powiedzieć, że nikogo nie kocha, ale podskórnie czuję,
że w tym trwaniu jest zaszyta ogromna dawka miłości i ciepła
dla wszystkich istot. Życie ludzkie jest jednym
wielkim paradoksem. Z jednej strony jesteśmy piękni
wewnętrznie i potrafimy tworzyć niezwykłe dzieła plastyczne,
muzyczne, opowiadać historię naszymi ciałami i umysłem,
sięgając wydawałoby się niemożliwego.

(46:55):
Z drugiej strony żyjemy w kłamstwie, pyszne, powodowani
niskimi żądzami władzy pieniędzyi uznania.
Mówi się, że historia lubi się powtarzać i że powielamy te same
błędy cały czas, a jednak w tym wszystkim ciągle jesteśmy
kompletnie nieprzewidywani. Przypomina mi się tutaj dialog z
książki problem 3 ciał odbywający się między
człowiekiem a przedstawicielem rasy pozaziemskiej.

(47:17):
Tricolorianami człowiek, chcąc dowieść, jak łatwo jest zwieść
rasę ludzką, świadomie opowiada bajkę o czerwonym kapturku,
oszukanym przez wilka, który udaje babcia, aby zbliżyć się do
dziewczynki i zaatakować, kiedy obcy zorientowali się, że jedna
z podstawowych bajek ludzkości, jaką jest czerwony kapturek,
opiera się na kłamstwie. Zareagowali z niepokojem i
zdumieniem zinterpretowali to jako dowód na to, że ludzka

(47:40):
cywilizacja funkcjonuje w świecie, gdzie kłamstwo i
oszustwo. Czyli opowieści, a nie czysta,
prawda są integralnymi elementami kultury i
komunikacji. Bajka ta ujawniła im, że ludzie
są zdolni do oszukiwania nawet swoich dzieci, co czyni ich
nieobliczalnymi i trudnymi do zrozumienia tricolarianie,
którzy sami żyją w społeczeństwie opartym na pełnej

(48:02):
transparentności. Uznali to za oznakę
potencjalnego niebezpieczeństwa.Doszli do wniosku, że jeśli
ludzkość jest w stanie żyć w świecie pełnym kłamstw i
paradoksów, może być niezwykle trudna do przewidzenia i
kontroli. Podważyło ich początkowe plany
dotyczące inwazji i dominacji nad ziemią.
Obcy zrezygnowali z podboju naszej planety.

(48:30):
Mięso do świetlicy zaczęli schodzić się.
Pracownicy rady miasta zaprosilimnie na kawę i powiedzieli, że
mogę korzystać z ich ekspresu dowoli.
Na stole pojawiły się jakieś przysmaki, które przynieśli z
domu. Spróbowałem pastę rybnej z
łososia z majonezem i kukurydzą.Podobnie jak wszystko tego dnia,
to były najlepsze rzeczy, jakie jadłem w życiu.
W pewnym momencie ktoś przyniósłtekturowe pudło i postawił na

(48:53):
podłodze. Tak sobie stało, aż w końcu
postanowiłem do niego zajrzeć. Nie było zamknięte.
W środku znajdował się wielki udziec karibu i piła.
O dziwo nie odrzuciło mnie to patrzyłem na ten wielki kawał
mięcha, lekko zafascynowany jegopięknym.
Mięso nie wydzielało żadnego zapachu, podeszła do mnie

(49:13):
dziewczyna o imieniu mery. To była spokojna i zrównoważona,
tak jakby moje przybycie nie stanowiło żadnej zmiany w jej
codziennym życiu, ale zadawała te same pytania, co wszyscy, po
co? Dlaczego rozmawiało nam się
nieźle, więc wziąłem ją na spytki, kiedy zostało upolowane
do caribus pytałem ruchem głowy,wskazując pudło dzisiaj w nocy
dopiero co go poćwiartowali i przywieźli odparła.

(49:36):
Co będziecie robić z tego mięsa?Drążyłem zupę, czy macie sezony
łowieckie czy polujecie cały rokpolujemy bez ograniczeń.
Od tego zależy nasza egzystencjatutaj, czy polujecie na
niedźwiedzie? W tym momencie twarz mery
zamarła. Była inteligentną dziewczyną i
chwilę zastanawiała się, co mi odpowiedzieć.
W końcu zdecydowała się na najszczerszą odpowiedź, jakiej

(49:57):
mogła udzielić. Nie polujemy na niedźwiedzie,
zabijamy je. Czyjecie ich mięso nie jest zbyt
twarde i gotowanie wymaga zbyt dużo energii.
Czy były przypadki, że niedźwiedzę atakował człowieka?
Nigdy jeszcze tego by brakowało.Pomyślałem sobie wtedy, po co

(50:19):
zabijają te niedźwiedzie dla mnie białasa z Europy, który
jest faszerowany zasadami liną, trace i informacjami, i o tym,
jak poruszać się w terenie niedźwiedziowym, żeby zarówno
im, jak i sobie nie szkodzić przez niezaplanowane spotkania.
Ta odpowiedź była trudna do przyjęcia.
Nie miałem jednak wyboru. Wiedziałem, że ich podejście
jest podyktowane chęcią przetrwania, tradycją, prawem i

(50:40):
małą skalą takich ubojów. My też wybijamy dziki jak
wchodzą do miast lub na żyzne pola, Norwegowie i Szwedzi
utrzymują populację niedźwiedzi i wilków na bardzo niskim
poziomie, po tym jak na przełomie dziewiętnastego i
dwudziestego wieku prowadzili politykę wytępienia tych
zwierząt ze względu na ochrony trzody i ludzi na alasce rdzenni
mieszkańcy mogą polować, kiedy chcą mieszkają zazwyczaj w

(51:01):
obszarach mało zaludnionych i stosunek liczby ludzi do
zwierząt. Nie zagraża tym drugim dynamika
w obszarach gęściej zaludnionych.
Jest taka, że naukowcy rozpatrując ekosystem z
szerokiej perspektywy, mówią, jak dzikie zwierzęta są dla tego
ekosystemu kluczowe. Tymczasem rolnicy boją się o
siebie swoją trzodę i dochody ciężko tutaj o porozumienie.

(51:22):
Pamiętam, jak przed wyjazdem obawiałem się o mój wpływ na
środowisko naturalne, które zastanę na alasce.
Jednak zobaczyłem na własne oczy.
To, że współczesne technologie, takie jak kłady, znacząco
zmieniły sposób, w jaki ludzie na alasce polują i
przemieszczają się po trudnym terenie.
Układy pozostawiają trwałe śladyna delikatnych ekosystemach
tundry, co może prowadzić do erozji gleby i degradacji

(51:45):
naturalnych siedlisk. Niestety, wiele osób nie zdaje
sobie sprawy z długoterminowych skutków takich działań.
Wciąż aktywne kopalnie odkrywkowe, choć.
Mają miejsca pracy i przyczyniają się do rozwoju
gospodarki, mają znaczący wpływ na środowisko.
Naturalne. Działalność Górnicza prowadzi do
zmian krajobrazu, zanieczyszczenia wód i
degradacji ekosystemów. Pozostałości po gorączce złota,

(52:07):
takie jak stare maszyny, są częścią dziedzictwa
historycznego alaski. Dla niektórych są one zabytkami
przeszłości, ale dla innych, w tym dla mnie symbolami
degradacji środowiska. Alaska jest bogata w różnorodne
złoża naturalne, w tym ropę naftową, gaz ziemny, złoto mieć
cynk, ołów i węgiel, ropa naftowa i gaz ziemny są kluczowe

(52:27):
dla gospodarki stanu, zwłaszcza na północnym wybrzeżu i w Zatoce
kółka. Alaska ma także znaczne zasoby
złota, szczególnie w okolicach ferbenx i none, a także metali,
takich jak miedź i cynk w regionie doliny red dog.
Dodatkowo odkrywane są złoża grafitu, co staje się coraz
ważniejsze w kontekście rosnącego zapotrzebowania na
surowce do produkcji baterii litowo jonowych.

(52:48):
I to właśnie o graficie jest głośne na półwyspie Stewart 59
km od noom pod górami kiglo aik,tuż przy immurk basic jest
planowany projekt grafight creek, który obejmuje wydobycie
największego złoża płatkowego grafitu w Stanach Zjednoczonych.
Do tej pory u SA importowało grafit, głównie z Chin i są tym
już trochę zmęczeni. Chcą zadbać o własne źródło tego

(53:09):
surowca. W sumie nic dziwnego, ale i od
razu myślę o potencjalnych zagrożeniach dla środowiska
naturalnego. Wrażliwego ekologicznie obszaru
i moruk basic i łososia królewskiego, który jest głównym
źródłem utrzymania wielu lokalnych społeczności.
Zapytałem mery, co sądzi o tym projekcie?
Powiedziała, że nie mogą się doczekać startu projektu.

(53:30):
Wszyscy chcą pracy, nie chcą słyszeć o potencjalnych
zanieczyszczeniach. Przyjeżdżałem tu po części w
nadziei, że kontakt z rdzenną społecznością da mi wgląd w to,
co ważne, zapomniane, istotne w relacji człowiek natura.
To prawda, że byłem to krótko i moje relacje z mieszkańcami
bravek myszyn były powierzchowne.
Ale znalazłem tutaj zgoła coś innego.

(53:51):
Informacja w dzisiejszych czasach przelotuje z prędkością
starlinka, którego tutaj można dostrzec na wielu dachach.
Dzieciaki siedzą w biurze rady miasta w gapionych tiktoka.
Z jednej strony społeczność miasta wie, jak wygląda życie
poza. Z drugiej strony ciągle zmaga
się z podstawowymi problemami, jak jedzeniem, ubrania czy
środki na ogrzewanie. Zimą, mimo że te podstawowe

(54:11):
produkty są dostępne, to są jednak drogie.
Coraz bardziej liczy się zasobność portfela niż
umiejętność polowania czy szyciaubrań ze skór zwierząt.
Gdy będzie możliwość pracy nawetw kopalni odkrywkowej, która
wyrwie połowę wzgórza i zmieni otoczenie, na które patrzyli
całe życie w kopalnie nie będą opanować inną piacie, których
poznałem, są ludźmi jak my, wszyscy, mając podstawowe wygody

(54:33):
dążymy do większych. Wydaje się to naturalne, jednak
naiwnie liczyłem, że spotkam chociaż namiastkę prostego życia
i głębokich wartości przekazywanych z pokolenia na
pokolenie przez starszyznę. Szczątkiem dawnego stylu życia
było jedynie udo karibu w kartonowym pudle.
Jak już wspomniałem, sklepy są dobrze zaopatrzone również w

(54:54):
przetworzone produkty, więc dieta mieszkańców brevic Machine
to nie tylko caribosie i jagody.To również przemysłowo hodowane
kurczaki, przetworzone mięso hamburgerów.
To również chipsy, udawane kola i ciasteczka.
Możecie się domyślać, jak to wpływa nie tylko na ich zdrowia,
ale również na mental. Aha, czyli nie trzeba już
polować oprawiać przechowywać? Wystarczy pójść do sklepu, kupić

(55:16):
i wrzucić do mikrofali jakie to łatwe, ale gdzie mam na to
zarobić? Skąd wziąć gotówkę?
No dajcie mi pracę. Tak właśnie bardzo powoli, ale
wyraźnie umiera ich subsystencjagminy.
Styl życia, wiedza, tradycje, język, taniec, sztuka.
Mimo że wielu twórców, filmów dokumentalnych, działaczy
fundacji i organizacji non profit stara się podtrzymywać

(55:38):
romantyczną wizję ciągle żywych kultur rdzennych inuitów, to
niestety te subtelne różnice powoli się zacierają.
Rozmydlają tracą zapach i kształt erodują jak grunt pod
nogami. Być może niedługo eskimodence
będzie tańczony tylko na pokazach dla turystów, którzy
latem setkami wypełzają ze statków wycieczkowego wną.

(55:59):
To był długi dzień pełen rozmów i zaspokajania ciekawości coraz
to nowych osób, które przechodziły do multi.
Były to osoby w różnym wieku i różnej profesji, nie wszyscy
byli otwarci, mili i przyjemni dzieci zazwyczaj męczące, nie
przepadam za byciem w centrum uwagi, ale to była cena za
wejście i poznawanie małej społeczności.

(56:19):
Wewnętrznie czułem się jak uratowany rozbitek.
Cały czas doceniałem, że Jestem bezpieczny, że jest mi ciepło,
że moje rzeczy się suszą, że nieJestem głodny.
Czułem, że to ważny moment, że muszę zebrać siły przed
wyruszeniem dalej. Jednak nie wiedziałem, kiedy to
nastąpi. Na razie prognozy pokazywały, że
przez tydzień pogoda mnie nie puści.

(56:44):
Na tym kończy się druga część mojej książki alaska, rozmowy ze
sobą w trzeciej odsłonie tej historii usłyszycie więcej o
czasie spędzonym z inną i tami wbrevision, o trudnościach
związanych z przekroczeniem gór jork, o spotkaniach z caribu i o
cytrynie dowiecie się również, czy w weil zostałem przyjęty z
taką samą otwartością, co wbrew icksion.

(57:05):
Na zakończenie bardzo dziękuję firmie bikers cracov za wsparcie
produkcji tego audiobooka oraz wszystkim patronom podcastu
Black hat ultra. Jeśli chcecie dołączyć do grona
osób wspierających. Tych moją działalność zapraszam
na patronite PL ukośnik Black hat ultra, natomiast książkę
którą czytam możecie kupić na stronie alaska.
Rozmowy PL. Dziękuję również wszystkim
firmom, które wsparły mnie przy organizacji wyprawy JMP bikers

(57:29):
Kraków, ale pallada ubezpieczenia oraz
miesięcznikowi dzikie życie podcastowi rowerowemu magazynowi
ultra i podcastowi race pace za pomoc w promocji mojej książki.
Jeśli pojawią się jakieś pytanialub komentarze w waszej głowie,
zapiszcie je, wyślijcie do mnie,może wpadnie wam do głowy jakaś
książka, którą chcecie, żebym przeczytał?

(57:51):
Odpowiem chętnie na każde pytania.
Piszcie do mnie na social mediach.
Możecie też do mnie odezwać się mailowo na adres, ultra małpa
Black hat ultra PL. Na dziś to wszystko do
zobaczenia za tydzień, do usłyszenia za tydzień buśka.
Advertise With Us

Popular Podcasts

24/7 News: The Latest
The Clay Travis and Buck Sexton Show

The Clay Travis and Buck Sexton Show

The Clay Travis and Buck Sexton Show. Clay Travis and Buck Sexton tackle the biggest stories in news, politics and current events with intelligence and humor. From the border crisis, to the madness of cancel culture and far-left missteps, Clay and Buck guide listeners through the latest headlines and hot topics with fun and entertaining conversations and opinions.

The Charlie Kirk Show

The Charlie Kirk Show

Charlie is America's hardest working grassroots activist who has your inside scoop on the biggest news of the day and what's really going on behind the headlines. The founder of Turning Point USA and one of social media's most engaged personalities, Charlie is on the front lines of America’s culture war, mobilizing hundreds of thousands of students on over 3,500 college and high school campuses across the country, bringing you your daily dose of clarity in a sea of chaos all from his signature no-holds-barred, unapologetically conservative, freedom-loving point of view. You can also watch Charlie Kirk on Salem News Channel

Music, radio and podcasts, all free. Listen online or download the iHeart App.

Connect

© 2025 iHeartMedia, Inc.